Opinie Super Expressu. Leszek Miller: Lance w dłoń!

2015-02-11 3:00

Dziś oczy całej Europy, a także USA zwrócone są na Mińsk. Spotykają się tam przywódcy Rosji, Niemiec, Francji i Ukrainy, aby rozmawiać o sposobach zakończenia konfliktu na wschodzie tego kraju.

Wyszydzany przez polskich mądrali prezydent Białorusi jest gospodarzem ważnego spotkania, które może zapisać się w najnowszej historii. Nas tam nie ma, choć wschód Ukrainy to nasz "bliski wschód" - z Warszawy do Doniecka jest tysiąc kilometrów z okładem. Niestety, od początku ukraińskiej tragedii Warszawa chciała być stroną, a nie rozjemcą, zatem skoro Ukraina jest przy stole, to po co tam my? Tym bardziej że nieustannie zaogniamy ten spór. Na razie ma to wymiar werbalny, wkrótce być może nie tylko. W ślad za sugestiami prezydenta Obamy nasz prezydent i minister obrony też przygotowują polską opinię publiczną do możliwości dostarczania przez Polskę broni Ukrainie. Niemcy będące przecież w szpicy antyrosyjskich sankcji mówią, że może to pociągnąć za sobą katastrofalne dla Europy konsekwencje, ale na sternikach polskiej nawy nie robi to żadnego wrażenia. Na wiadomość o nowej inicjatywie pokojowej kanclerz Merkel i prezydenta Hollanda, która być może właśnie dziś przyoblecze w Mińsku realne kształty, Polska ustami ministra Siemoniaka (Ho! Ho! Ho!) oświadczyła, że dobrze życzy misji pani Merkel, ale jej nie popiera, bo nie jest jej autorem. To jest jakaś aberracja, za przeproszeniem. Skoro pan Siemoniak nie popiera inicjatywy pokojowej, to znaczy, że jest za wojną. Doprawdy, Polska na złość Rosji gotowa jest odmrozić sobie nie tylko uszy, ale całą resztę!

Tymczasem do grona znanych polityków dążących do pokojowego rozwiązania konfliktu dołączył ostatnio Nicolas Sarkozy - były prezydent Francji. Oświadczył, że oddzielenie Europy od Rosji to dramat. "Nie chcemy odrodzenia zimnej wojny między Europą i Rosją" - powiedział. Nie omieszkał przypomnieć, że jedna trzecia mieszkańców Ukrainy jest rosyjskojęzyczna - Sarkozy uważa, że trzeba chronić tę ludność, dopóki sytuacja się nie uspokoi. Zwracam uwagę, że w naszych mediach mówi się o cierpieniach wojennych "ludności cywilnej", ale nigdy "rosyjskojęzycznej".

W tych dniach internauci zaczytują się również opiniami wybitnego amerykańskiego uczonego - Noama Chomskiego oraz laureata Pokojowej Nagrody Nobla - Henry'ego Kissingera. Obaj obwiniają za obecną katastrofę na Ukrainie także USA i Europę.

Noam Chomsky napisał: "Waszyngton zaczął przesuwać NATO na Wschód, do samych granic z Rosją, a teraz grozi przyłączeniem Ukrainy, która ma ogromne strategiczne znaczenie dla Rosji i jest z nią ściśle powiązana historycznie i kulturowo".

Kissinger ostrzegał: "Jeśli Ukraina ma przetrwać i dobrze funkcjonować, nie może być placówką żadnej ze stron, wymierzoną przeciwko drugiej stronie. Musi być mostem łączącym obie strony".

Niestety, nie jest to sposób myślenia naszych mężów stanu. Polskie elity, podśpiewując zwietrzały przebój "Hej, lance w dłoń", zapamiętale wykopują coraz głębszy rów niechęci między Polską a Rosją.

Zobacz: Leszek Miller o Magdalenie Ogórek: To twarda kobieta!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Nasi Partnerzy polecają