"Super Express": - Przypadła panu do gustu ekipa Ewy Kopacz?
Krzysztof Gawkowski: - Mieliśmy mieć rząd ekspertów i ekspertek, a okazało się, że mamy rząd koleżanek i spółdzielców. Przez ostatnie tygodnie Platforma z Ewą Kopacz na czele mieszały w tym samym kotle nazwisk, które okazały się być niczym innym, jak zakwaszoną zupą. Przez najbliższy rok nie tylko nikomu nie będzie smakowała, ale przyprawi nas wszystkich o niestrawność. Mamy do czynienia z chaosem, za który odpowiada pani premier, i zamiast okazać się politykiem, który patrzy daleko w przyszłość, okazała się rzeczniczką interesów swojej formacji.
- Czy to pogodzenie różnych środowisk w rządzie nie było przymusem dla Ewy Kopacz, która po prostu nie miała innego wyjścia, jak zadowolić wszystkie frakcje?
- Skoro nie miała innego wyjścia, to znaczy, że jest złym premierem. Premierem, który uwiązany jest do partyjnych frakcji i gier prowadzonych przez różne koterie, a nie propaństwowcem, który przede wszystkim patrzy na interes Polaków zaniedbanych przez ostatnie siedem lat rządów Donalda Tuska.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Przemysław Wipler: Polak z bronią bezpieczniejszy
- Kto inny na miejscu Ewy Kopacz zachowałby się inaczej i inaczej prowadziłby politykę personalną rządu?
- Każdy premier - czy to kobieta, czy mężczyzna - musi mieć symboliczne jaja. Jeżeli ich nie ma, to znaczy, że nie dorósł do swojej funkcji. Ewa Kopacz miała być jak Margaret Thatcher, a okazała się bohaterką piosenki Lady Punk pod sparafrazowanym tytułem "Tańcz, mała, tańcz". Jeszcze tydzień temu pani premier życzyłem wszystkiego dobrego, bo pomysły, które przedstawiała, wydawały się wartościowe, ale dziś widzę, że to rząd realizujący interes PO, a nie interes państwa.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail