"Super Express": - Jak się znalazłeś na Majdanie?
Andrij Garbow: - Byłem tam od samego początku. Mój kierownik zadzwonił do mnie i powiedział, że musimy zebrać ludzi i iść na Majdan. Tak więc jestem od początku istnienia Obrony Majdanu, kiedy wszystkich nas było zaledwie ok. 600 osób.
- Jak wyglądał "czarny czwartek", kiedy na ulicach Kijowa zginęło najwięcej protestujących?
- Miałem rano dyżur. Wracając do swojej barykady zobaczyłem zmierzający na Majdan Berkut. Wydałem swoim ludziom polecenie wycofania się. Niestety, nie wszyscy posłuchali mojego rozkazu. Chcieli walczyć, choćby mieli iść na pewną śmierć. Nie mogli zrozumieć, dlaczego każę im się wycofać. Liczbę ofiar śmiertelnych szacuje się na ok. 300 osób. Władze nie mówią do końca prawdy o ludziach, którzy zginęli. 19 lutego na moich oczach przynieśli 15 ofiar. Gdzie indziej widziałem co najmniej 50 poległych.
- Ukraińskie media podały, że 20 lutego w najbardziej dramatycznym i krwawym dniu na Majdanie przywódca Prawego Sektoru Dmytro Jarosz spotkał się z Janukowyczem. Sam mówi, że miał się spotkać z Janukowyczem już po starciach. Co, twoim zdaniem, robił Jarosz u Janukowycza?
- Nie mam zielonego pojęcia. My na Majdanie nie słuchamy żadnych plotek i raczej nie ufamy mediom.
- Jak oceniasz zagrożenie dla integralności kraju oraz zachowanie Putina na Krymie?
- Powiem szczerze, zachowanie Rosjan jest okropne. Nigdy wcześniej nie przeszłoby mi nawet przez myśl, że ktoś wchodząc na terytorium naszego państwa mógłby powiedzieć: "To jest moje". Legalnej władzy rosyjskiej na Krymie nie ma i nie będzie, niezależnie od tego, co sobie myśli Moskwa. Ani Ukraina, ani świat tego nie uznają.
- Towarzyszy wam obawa przed wojną i przed tym, że Zachód odda Krym Rosjanom?
- Nie, absolutnie nikt tego się nie boi. Ukraina ostatnio pokazała, że nie da się jej niczym zastraszyć. Nasz naród już niczego się nie boi. Prawda jest taka, iż siły militarne Ukrainy nie mogą same walczyć z Rosją. Jednak dzięki temu, że po ostatnich wydarzeniach cały świat powstał przeciwko Rosji, cały świat uznaje też to, że Krym należy do Ukrainy, i uważa, że Rosja absolutnie nie może mieć żadnych żądań wobec nas. Rosjanie już w tym momencie stracili poparcie międzynarodowe i mam nadzieję, że niebawem to wszystko się skończy, a Ukraina wreszcie będzie wolna.
- A jak oceniasz reakcje na to wszystko ze strony Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych?
- Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska bardzo poprawnie zareagowały na sytuację na Ukrainie. Są wśród nich, oczywiście, reakcje takich państw jak Niemcy czy Wielka Brytania, tak jak już wcześniej mówiłem, nie mają żelaznej ręki. Obserwują i czekają, ale na co czekają? Amerykanie w tym wypadku okazali się niezawodni i najlepsi, i za to jesteśmy im wdzięczni.
- Czy nie obawiasz się tego, że obecna rewolucja skończy się tak samo jak pomarańczowa? Bo przecież w nowym rozdaniu nie zabrakło miejsc dla oligarchów. Korupcja, z którą chcecie walczyć, też nie zniknie od razu. Nie boicie się ponownego zawodu?
- Oczywiście, że się tego obawiamy. Dlatego podjęliśmy decyzję, że w każdym rządzie, na każdym stanowisku, na każdym posterunku, wszędzie mają być przedstawiciele Samoobrony. To znaczy, że my jako Samoobrona, która jest zupełnie apolityczna, mamy kontrolować i obserwować działania polityków i nieustannie patrzeć im na ręce. Jeżeli to, co robią, nie będzie zgodne z prawodawstwem Ukrainy, to stanie się z nimi to samo, co z przedstawicielami Partii Regionów.
- Obecny rząd złożony ze wszystkich sił - od Prawego Sektora po lewicę - nie przetrwa długo w zgodzie. Czy masz świadomość, że za jakiś czas będą podziały i kłótnie?
- Nie boimy się tego, bo wszyscy mamy jeden cel. Wszyscy dążymy do tego, by Ukraina stała się członkiem Unii Europejskiej. A co do kłótni, to jasne jest, że ile partii, tyle będzie różnych poglądów. Nie da się zrobić tak, żebyśmy we wszystkim byli zgodni. Ale główny cel jest jeden i myślę, że Swoboda, Batkwiszczyzna i Udar będą ze sobą zgodne przynajmniej co do tej jednej sprawy.
- Jak wyobrażasz sobie nowy rząd, który po wyborach ma zastąpić ekipę Jaceniuka?
- Przede wszystkim wszyscy na Ukrainie chcemy, żeby na stanowiskach kierowniczych znajdowali się ludzie, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, po co tam są. Mają być przekonani, że kroki, które podejmują, są właściwe i korzystne dla naszego kraju, a nie dla nich. Najważniejsze, aby mieli w sercu Ukrainę i byli patriotami. Przedstawiciele Samoobrony mają czuwać, żeby uczciwie pracowali na swoje państwo i dla swoich rodzin. Muszą wiedzieć, że będziemy stać i pilnować tego, żeby nie ulegli żadnym pokusom wykorzystania swojej pozycji dla osobistych korzyści. Wierzę, że jeśli Ukraina chce zachować swoje miejsce w Europie, to trzeba w końcu zrobić porządek i zlikwidować korupcję. Moim zdaniem, trzeba też powołać organizację, która będzie kontrolować to, co się dzieje w państwie.
- Kto będzie nowym prezydentem Ukrainy?
- Przyznam, że nie widzę na tym stanowisku żadnego z polityków. Nie ma dla mnie żadnego autorytetu, któremu moglibyśmy powierzyć losy Ukrainy i życie nasze i naszych rodzin.
Andrij Garbow, wiceszef Samoobrony Majdanu