"Super Express": - Premier Kopacz ustąpiła górnikom. Jest pan zadowolony? Pan, znany z wolnorynkowych poglądów...
Sławomir Nitras: - Tak, jestem. Biorąc pod uwagę fakt, że na przełomie roku mieliśmy ostry sprzeciw strony społecznej, która nie akceptowała przedstawienia przez rząd programu oraz że działaliśmy pod presją czasu. Nieco przewrotnie powiem, że przed nami jeszcze długa droga i wiele również trudnych negocjacji, ale jest duża szansa w styczniu przedstawić ustawę prezydentowi do podpisu. Mamy program, ustawę już w Senacie, porozumienie ze związkami, nowe władze Kompanii Węglowej.
- Jakich negocjacji, skoro w weekend ogłoszono porozumienie?
- Przyjęcie ustawy i programu daje ramy niezbędne nowym władzom spółek do realizacji procesów restrukturyzacyjnych. Te działania wymagają współpracy ze stroną społeczną, nakładają nawet na władze spółek i związki zawodowe obowiązek współpracy. To będą trudne procesy, wymagające wielu zapewne trudnych uzgodnień. Negocjacje będą trwały już nie na poziomie rządu, ale władz nowej Kompanii Węglowej i związkowców. Szczerze mówiąc, to dobrze, że dominuje pogląd, że rząd zgodził się na dobre dla pracowników porozumienie. To stawia władze Kompanii w trochę lepszej sytuacji.
- Jest inaczej? Nie jest dobre?
- Jest i to nas cieszy. Dzięki tym rozmowom udało się przekazać opinii publicznej wiedzę o problemach górnictwa. Ile to kosztuje i co trzeba zrobić, żeby uczynić je rentownym. Kiedy prezesi nowej spółki będą negocjować z górnikami porozumienia zakładowe, regulujące przywileje, to wszyscy zainteresowani będą mogli ten proces obserwować. Mam nadzieję, że uważnie będą robić to zwłaszcza ci, którzy dzisiaj mają pretensje do rządu o zbyt łagodne stanowisko wobec górniczych postulatów.
- To był ostry spór, pełen złośliwości...
- O nie, ze strony rządowej nie było ostro i złośliwie...
- Na dzień dobry związkowcy usłyszeli, żeby "nie pajacowali".
- No, może rzeczywiście ta jedna wypowiedź była nadmiernie impulsywna.
- I zaskakująco szybkie porozumienie. Sprawia to wrażenie, że spór specjalnie zaostrzono, by po chwili ogłosić sukces negocjacyjny pani premier. PR-owska zagrywka?
- To nieprawda, że to zaostrzano. Nieformalne rozmowy trwały od pewnego czasu. Związkowcy oczekiwali wynegocjowania wszystkich szczegółów i dopiero wtedy przedstawienia programu na Radzie Ministrów. My, mając świadomość presji czasu, najpierw ogłosiliśmy plan rządowy i w oparciu o niego przystąpiliśmy do negocjacji. Wiedzieliśmy, że wzbudzi to emocje, ale chcieliśmy przyspieszyć ten proces. I ta presja odniosła skutek. Przed nami jednak kolejne etapy. Przenosimy większość pracowników, ale jednak na nowych zasadach.
- Mocno dołujące wrażenie sprawiła informacja, że propozycja rządowa mogła być opracowana przez Boston Consulting Group. Po co nam w takim razie Ministerstwo Gospodarki, tabun rządowych ekspertów, pełnomocnik rządu, skoro firma zewnętrzna wychodzi lepiej i taniej?
- Minister Kowalczyk wydał oficjalne oświadczenie. Kompania Węglowa również. Są one jednoznaczne...
- Raz piszą jedno, raz drugie...
- Firma nie pracowała dla pełnomocnika, tylko dla Kompanii Węglowej. I na jej zlecenie przygotowywała prezentacje.
- Wspominam o firmie BCG także dlatego, że ich przedstawiciele wypowiadali się w mediach o konieczności reform w górnictwie. Mówili, że trzeba odciąć kończynę z gangreną i pozbyć się jej. Premier Kopacz prezentuje to inaczej, że jednak leczy, a nie likwiduje.
- To, że się wypowiadali w kwestii reformy górnictwa, nie świadczy o tym, że byli współautorem dokumentu rządowego. Zakres ich prac z całą pewnością był co najwyżej konsultacyjny. Autorem planu jest pełnomocnik rządu.
- Kilka kopalń zostanie przeniesionych do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK). Jej zadaniem jest m.in. likwidacja kopalń...
- Podkreślmy, że my zmieniliśmy statut tej spółki.
- I nadal może ona likwidować kopalnie. Powiedzmy, że nie uda się w jakimś czasie znaleźć inwestora. Wtedy kopalnie zlikwidujecie?
- Nie wyprzedzajmy pewnych zdarzeń. Proces restrukturyzacji jest konieczny, aby poważnie szukać potencjalnych inwestorów. To wspólny cel nasz i związkowców.
- Jeżeli zlikwidujecie te kopalnie po jesiennych wyborach, to pojawi się zarzut, że graliście na czas. Jak Donald Tusk, który naobiecywał przed dwoma poprzednimi wyborami.
- Jeszcze tydzień temu sprawa wyglądała inaczej. Teraz to nie jest tylko program rządu, ale wspólny program rządu i związkowców. I to nie rząd będzie cokolwiek "przeciągał", ale będzie realizował porozumienie. Nie negocjowaliśmy tego po to, żeby pozostać z tym sami. Od teraz odpowiedzialność spoczywa i na rządzie, i na związkowcach. Podpisy zobowiązują obie strony. Z obu stron jest też szczera wola współpracy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail