Opinie. Prof. Wiesław J. Wysocki: Auschwitz to nie tylko żydowski Holocaust

2015-01-27 3:00

Rozmowa Tomasza Walczaka z prof. Wiesławem J. Wysockim o 70. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.

"Super Express": - Dzisiejsze obchody rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz budzą wiele emocji. Szeroko komentowany jest brak zaproszenia dla Władimira Putina, co jest zrozumiałe. Dla wielu niezrozumiały jest natomiast brak zaproszenia dla dzieci Witolda Pileckiego. Jak pan to ocenia?

Prof. Wiesław J. Wysocki: - To przykład tego, jaki stosunek państwo polskie ma do polityki historycznej. O własnych bohaterach się nie pamięta, ale pamięta się, że w Auschwitz byli przedstawiciele innych nacji. Zaczynam się zastanawiać, czy zaproszono pana Kazimierza Piechowskiego - więźnia Oświęcimia, któremu udało się uciec i wynieść dokumentację dotyczącą obozu. Można mieć wiele wątpliwości do organizatorów uroczystości rocznicowych. Uważam, że państwo powinno zrobić wszystko, aby panu Piechowskiemu i rodzinie Witolda Pileckiego zapewnić godny udział w obchodach rocznicy wyzwolenia Auschwitz.

- Tegoroczne uroczystości rocznicowe poświęcono przede wszystkim żyjącym więźniom Auschwitz, by oddać im należną cześć. Niemniej trochę dziwi brak zaproszenia dla dzieci Pileckiego. Czyżby przeoczenie?

- Nie chcę wchodzić w głowy organizatorów. Zresztą jeśli władze państwowe od raz zastrzegają, że to nie one są organizatorami uroczystości, próbują w ten sposób wytłumaczyć, dlaczego mają one nie do końca przemyślany charakter.

- To ja spróbuję wejść w głowę organizatorów. Może po prostu uznali, że rocznica ma czcić więźniów Auschwitz, a nie ich rodziny?

- No dobrze, ale przecież przedstawiciele innych krajów, którzy dziś w Oświęcimiu się pojawią, są tylko następcami tych, którzy byli w obozie. Jeśli jest prezydent Niemiec, to aż się prosi, żeby byli też ci, którzy są następcami ofiar i bohaterów, jak w przypadku Witolda Pileckiego. Mam wrażenie, że organizatorzy nie chcą pamiętać, że Auschwitz to nie tylko miejsce kaźni narodu żydowskiego. Pamiętamy, że był to obóz, który początkowo założono, by przetrzymywać tam Polaków. Brak należytego miejsca dla Polaków, którzy byli więźniami Auschwitz, to skandal. A musimy upominać się o ich pamięć, bo dla świata ten obóz to wyłącznie miejsce, w którym dokonał się żydowski Holocaust. Pamiętam, że Amerykanie trzy razy zabierali się do nakręcenia filmu o Pileckim, ale zawsze rezygnowali, kiedy dowiadywali się, że nie był Żydem.

- Może warto przy okazji przypomnieć, jak ważną i bohaterską postacią dla historii Auschwitz był Witold Pilecki. Jakby pan to wytłumaczył tym, którzy słabo lub w ogóle go nie znają?

- Jeżeli Auschwitz jest czarną plamą na XX w., świadectwem najgorszych czasów w Europie, to Witold Pilecki jest zaprzeczeniem zła totalitaryzmu, który Auschwitz symbolizuje. Pilecki podjął walkę z tym złem. Był jedynym, który dobrowolnie trafił do tego obozu. Jego czyn można porównywać do św. Maksymiliana Kolbego.

- Co nim kierowało? Nikt raczej nie pcha się na ochotnika do piekła na ziemi.

- Kierowała nim potrzeba służby. Wobec informacji, które docierały i które opisywały rzeczywistość obozową, zdecydował się tam trafić, by zorganizować wśród licznych polskich żołnierzy konspirację obozową. Nie mogło być bowiem tak, że Polacy pozostawią Auschwitz bez reakcji. Zresztą jego służbę docenili przełożeni. Chociaż nie awansowano ludzi, którzy znajdowali się w niewoli, Pilecki został awansowany. Precyzyjnie przekazywał na zewnątrz, co w Auschwitz się dzieje. Przecież to on jako pierwszy informował o tym, co w obozie dzieje się z Żydami. Te informacje były potem przekazywane na Zachód. Nie na darmo trwają więc starania o to, by Pileckiego uhonorować mianem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Każdy naród chciałby się kimś takim jak Pilecki chwalić. Okazuje się, że jednak w Polsce nikogo z decydentów on nie interesuje.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail