"Super Express": - Dziś Sejm ma uczcić minutą ciszy Stanisława Mikulskiego. Zdaniem części parlamentarzystów nie zasłużył sobie on na ten honor. Jak pan uważa?
Ryszard Terlecki: - Moim zdaniem nie zasłużył sobie na ten honor. Oczywiście, każdy zmarły zasługuje na szacunek, ale przecież nie każda znana osoba jest honorowana takim zaszczytem.
- Na ten zaszczyt nie zasłużył sobie ze względu na swoją biografię?
- Nie tyle chodzi o biografię, choć faktycznie kilka rzeczy kładzie się na niej cieniem, ale bardziej o to, że zapisał się w pamięci Polaków dzięki roli w nieszczęsnym serialu "Stawka większa niż życie". Uważam za skandal, że TVP włączyła tę produkcję do swojego żelaznego repertuaru. To trochę tak, jakby jakiś nazistowski czy sowiecki film funkcjonował jako arcydzieło.
- Wiele radzieckich filmów za takie uchodzi. Nawet dzieła czołowej propagandystki Hitlera Leni Riefenstahl uważane są za przełomowe w historii kina.
- Owszem, nawet "Stawka..." może być traktowana jako przełom w kinematografii, ale zaśmiecanie nią publicznej telewizji jest skandalem.
- Nie przekonuje pana, że Mikulski to postać popkultury znana i lubiana przez Polaków?
- To, że nie został zapomniany razem z tym serialem, to wina decydentów życia kulturalnego III RP. Nie jestem jednak tak rygorystyczny, żeby w czasie minuty ciszy nie wstać czy głośno przeciw niej protestować. Trudno. Trzeba się upominać o polskich bohaterów i znosić drugą stronę, która promuje swoich - komunistycznych.
Zobacz też: Opinie. Przemysław Harczuk: Lotto zastąpi PKW?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail