Opinie. Marek Król: Reżimowy test

2014-11-17 3:00

Idąc lub jadąc tą ulicą, trzeba mieć zaciśnięte zęby. Jeśli ktoś, np. zakatarzony, oddycha przez usta, naraża się na odgryzienie swojego języka lub utratę trzonowca na ulicy Europejskiej w Warszawie.

Ten produkt ulicopodobny ma taką ilość dziur i łat asfaltowych, że nawet bardzo wolna jazda spowodować może chorobę morską. Do tego jezdnia bez pobocza i chodnika nagle się zwęża do 2 m, by następnie rozlać się na czterometrową arterię. Kobiety płci obojga pchające wózek dziecięcy przemykają między jadącymi samochodami. To osiągnięcie drogownictwa II PRL raduje wzrok w Wilanowie, a więc w mateczniku leminga, który partię i rząd popiera bez zastrzeżeń. Niestety na ulicy Europejskiej nie organizuje się pochodu Schumana, choć nazwa do tego zobowiązuje. Europejczycy Róży Thun wiedzą, co czynią, bo na naszej Europejskiej nie byliby w stanie utrzymać w dłoniach gwieździstych flaków oraz transparentów. Domagam się, by zdjęcie ulicy Europejskiej wisiało na honorowym miejscu w gabinecie prezydenta Donalda Tuska w Brukseli. I choć takich ulic w Polsce są setki tysięcy, to właśnie wilanowska Europejska powinna być symbolem naszych osiągnięć w Unii Europejskiej. Wzorem Tuska landschaft z Europejskiej powinien ozdobić Salę Kolumnową prezydenta Komorowskiego, no i gabinet pani premier. Tysiące słów o osiągnięciach partii i rządu nie zastąpi jednego obrazu, który mówi wszystko. A niechaj narodowie (UE) wżdy postronni znają, że Polacy w Europie swoje miejsce mają.

Trochę mi duszno, bo piszę ten tekst w pokrowcu, by nie naruszyć ciszy wyborczej. Mimo to przez okrywający mnie brezent słyszę, jak przez całą sobotę w rządowej telewizji władza popularyzuje pendolino. Oczywiście nie jest to żadna propaganda rządzących przed niedzielnymi wyborami samorządowymi. Władze pomunistyczne chcą tylko, korzystając z ciszy wyborczej, poinformować, ile będzie kosztował bilet i gdzie go można kupić, by pojechać kiedyś pociągiem pendolino. Skończyły się bezsenne noce milionów Polaków czekających właśnie na tę informację, jak bezzębny na suchary. Na razie nie mamy jeszcze torów do pendolino, więc pociąg ten pojedzie z prędkością ekspresu. 3 mld zł kosztowało to propagandowe cacko, co powinno być przyjęte z entuzjazmem przez dojeżdżających śmierdzącymi podmiejskimi pociągami, np. do Warszawy. Po wygranych wyborach samorządowych, na co wskazują sondaże, władze będą mogły zakupić jumbo jeta. Latał on będzie z marszałkiem Borusewiczem na trasie z Warszawy do Gdańska. Oczywiście będzie międzylądowanie w oddalonej Gdyni, gdzie za pieniądze podatników europejskich oraz polskich zbudowano nowoczesne lotnisko.

Ilość paradoksów pomunistycznego budownictwa, absurdów, osiągnęła już taki poziom, że potrzebne jest nam jeszcze ministerstwo kosmonautyki, na czele którego stanie Sławek Nowak, specjalista od odlotów. Nie znam wyników wyborów, lecz jeśli znowu zwycięży PO, to oznacza, że głosujący zdali reżimowy test. Wykaże on, że nie ma takiego absurdu, afery korupcyjnej ani nieudolności władzy, którą partia i rząd oraz jej media nie byłyby w stanie przekuć w sukces i zwycięstwo II PRL.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail