Opinie. Dr Magdalena Ogórek: Najważniejsze, że rozpoczęła się dyskusja na temat zmian

Uważałabym z takimi określeniami. Komunikaty, które płyną z tego synodu, słyszeliśmy już na początku tego pontyfikatu. Papież Franciszek od razu zauważył w Kościele potrzebę większej tolerancji dla osób żyjących w związkach homoseksualnych i generalnie w związkach niesakramentalnych.

"Super Express": - Niektórzy obserwatorzy watykańskiego Zgromadzenia Synodu Biskupów określili jego przebieg i konkluzje mianem "duszpasterskiego trzęsienia ziemi". Z czego to wynika?

Dr Magdalena Ogórek: - Uważałabym z takimi określeniami. Komunikaty, które płyną z tego synodu, słyszeliśmy już na początku tego pontyfikatu. Papież Franciszek od razu zauważył w Kościele potrzebę większej tolerancji dla osób żyjących w związkach homoseksualnych i generalnie w związkach niesakramentalnych.

- Jednak biskupi trzymający się tradycyjnych wartości zarzucają, że pojawiają się treści niezgodne z nauczaniem Kościoła. To poważny zarzut.

- Tak, istnieją ogromne podziały wewnątrz synodu. Ale to wspaniałe, że ta dyskusja odbywa się na oczach opinii publicznej, że Kościół wyszedł z tą dyskusją na zewnątrz. W niemieckim Kościele dyskusja na te tematy trwa od lat. Ale to wierni Kościoła katolickiego na całym świecie zwracają uwagę, że to dla nich ważne kwestie. Kościół zaś musi nadążać za dynamicznie zmieniającym się światem.

- Część biskupów zwraca uwagę, że np. zakaz przyjmowania komunii dla rozwodników opiera się na "fundamentach teologicznych". Jeśli tak, to chyba trudno byłoby go znieść.

- Często mylimy doktrynę Kościoła z wypracowaną tradycją. W obrębie doktryny zmian nie będzie, ale możemy rozpocząć dyskusję o tym, co można zmienić dla dobra wiernych. Zupełnie inna jest sytuacja osoby, która została porzucona w małżeństwie, od tej, która porzuciła. To nie jest jednoznaczne. Nie otrzymamy zapewne od tego synodu gotowego rozwiązania, ale najważniejsze jest, że dyskusja się rozpoczęła.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Jan Tomaszewski: Kaczyński jest oszukiwany

- Abp Stanisław Gądecki uważa, że dzięki dyskusji na synodzie można odnieść wrażenie, że wcześniej nauczanie Kościoła było niemiłosierne, a teraz zacznie się miłosierne. Rzeczywiście było ono dotąd "niemiłosierne"?

- Ile osób, tyle opinii. Kościół w wielu sprawach zmieniał zdanie. W 1310 r.

spalono na stosie mistyczkę Małgorzatę Porete za to, że napisała - wtedy obrazoburcze - dzieło pt. "Zwierciadło prostych dusz". Dopiero w 1946 r. przyznano, że był to błąd, i uznano to dzieło za fundamentalny tekst, który pogłębia wiarę. Dziś Kościół nie potrzebuje już 600 lat na zmianę zdania. Franciszek zapoczątkował dyskusję i ona będzie się toczyć. Zmieszczą się w tej debacie różne opinie, również abp. Gądeckiego.

- Co konkretnie może przynieść ta debata?

- Kościół zastanowi się, jak bez zmieniania doktryny być bliżej osób, które do tej pory były wykluczane z Kościoła.

- Wspomniała pani, że niemiecki Kościół od dawna podejmuje tę dyskusję. Niektórzy uważają, że nie przyniosła ona większych zmian.

- Ależ takie zmiany nastąpiły. Niemiecki Kościół musiał się zmierzyć z ogromnym odpływem wiernych po ujawnieniu przypadków pedofilii wśród duchownych. Wiele przeszedł i dlatego nauczył się dialogu. U nas episkopat bardziej skłania się do kiwania karcąco palcem w stronę wiernych. W Niemczech jest inaczej i do takiego dialogu zachęca papież Franciszek. Kościół był, jest i będzie miłosierny, tylko czasem zaburza to forma przekazu.

- Już zmiana tej formy będzie osiągnięciem, jeśli do niej dojdzie?

- Trudno tego wymagać od synodu, który trwa zaledwie kilkanaście dni. Widzimy, jak burzliwa jest dyskusja. Pozytywne jest to, że mamy wielu postępowych hierarchów.

- Wielu innych przedkłada tradycję ponad postęp. Tego nie zalicza pani do pozytywów?

- Oni też są obecni na synodzie i próbują coś razem wypracować. Niech te wszystkie zdania i opinie zderzają się dla dobra wiernych.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail