"Super Express": - Prezydent Francji ogłosił, że atak na redakcję "Charlie Hebdo" to zamach terrorystyczny. Wiele wskazuje też, że może za nim stać islamski ekstremizm. Jaka jest pana ocena?
Andrzej Mroczek: - Niewątpliwie ten atak ma charakter terrorystyczny, który ma podłoże ideologiczne, co wynika z dostępnych już informacji. W mojej ocenie sami sprawcy nie musieli być jednak radykalnymi islamistami. Byli raczej jedynie wykonawcami, finansowanymi przez nieznaną do tej pory osobę lub grupę osób.
- Co by na to wskazywało?
- Proszę zwrócić uwagę, że sprawcy działający z pobudek ideologicznych w ostatnich latach najczęściej poświęcali swoje życie. A faza ucieczki, charakterystyczna choćby dla bandytów napadających na banki, z przygotowanymi wcześniej pojazdami pozwala przypuszczać, że mamy do czynienia z ludźmi działającymi z pobudek czysto finansowych. Nie mieli zamiaru poświęcać życia. Mieli przeprowadzić zamach, wycofać się i ukryć. Moim zdaniem nie opuścili oni Paryża, ale udali się do wcześniej przygotowanej kryjówki. To jest charakterystyczne dla typowych przestępców.
- Pana zdaniem ten zamach został przygotowany we Francji i stoją za nim lokalni ekstremiści, czy inspiracja przyszła z zagranicy? Np. z Państwa Islamskiego, które nieraz odgrażało się Zachodowi?
- Miejsce ataku było miejscem symbolicznym. Była to redakcja, która w przeszłości już nieraz zaszła za skórę społeczności muzułmańskiej na całym świecie. W tym momencie trudno wskazać właściwe źródło inspiracji. Moim zdaniem równie dobrze mogła to być nawet pojedyncza osoba, którą zamieszczane na łamach "Charlie Hebdo" materiały wzburzyły. Może ona mieszkać w każdym kraju świata, ale posiadać wystarczające środki, żeby taki zamach sfinansować. Dlatego nie można utożsamiać go na chwilę obecną ani z Państwem Islamskim, ani Al-Kaidą, ani z żadnymi wewnątrzfrancuskimi grupami islamistycznymi.
- Czy ten zamach to odosobniony przypadek, czy początek czegoś większego? I czy w związku z tym również my w Polsce powinniśmy się mieć na baczności?
- Nie ograniczałbym tego zamachu do pojedynczego incydentu. Od dłuższego czasu obserwujemy zintensyfikowane działania czy to samotnych wilków, czy to mniejszych grup, które identyfikują się z celami choćby Państwa Islamskiego, choć wcale nie muszą działać na jego zlecenie. Trudno obecnie przewidzieć skalę zagrożeń. Moim zdaniem w 2015 roku jak najbardziej możemy spodziewać się nasilenia zamachów terrorystycznych, które będą miały u swoich podstaw ideologię ekstremizmu islamskiego. Może to działać na zasadzie balonu.
- Czyli?
- Chodzi o to, że jeśli służby francuskie, brytyjskie czy niemieckie podejmą radykalne działania wobec islamistów, będą infiltrować ich środowiska i zatrzymywać kolejnych podejrzanych, to oni, czując na swoich plecach oddech pościgu, będą musieli się gdzieś wycofać. Schronić będą się chcieli w państwach, w których polityka antyterrorystyczna jest bardziej liberalna. Będą mogli w nich albo spokojnie przeczekać nagonkę, albo obrać za cel obiekty na terenie tych państw. Wśród nich może być również Polska. Co prawda nie jesteśmy na bezpośrednim celowniku terrorystów, ale w naszym kraju nie brakuje miejsc, które mogłyby się stać wymownymi symbolicznymi celami działań terrorystycznych. Nie należy więc lekceważyć zagrożenia, które tak naprawdę jest krok od naszych drzwi.