Oni prowadzili kampanie z autobusów

2015-03-24 18:02

Kampania wyborcza prowadzona z pokładu autobusu? Nic nowego! Andrzej Duda w Dudobusie i Bronisław Komorowski w Bronkobusie, wcale nie byli pierwszymi, którzy wpadli na pomysł aby jeździć po kraju autobusami oklejonymi wizerunkami kandydatów.

Pierwszym kandydatem, który na dużą skalę wykorzystał w Polsce autobus wyborczy był Aleksander Kwaśniewski. W 1990 roku Kwaśniewski walczył w swoim pierwszym wyścigu do fotela prezydenta. Lider SLD nie tylko schudł na potrzeby kampanii ale starał się ze swoim programem osobiście dotrzeć do najmniejszych nawet miasteczek w Polsce. Kwaśniewski wsiadł więc do autobusu wyborczego i ruszył w Polsce. Kampania bezpośrednia odniosła skutek, Kwaśniewski pokonał urzędującego prezydenta – Lecha Wałęsę. Popatrzcie zresztą sami jak wyglądała kampania Kwaśniewskiego:

Kolejnym politykiem, który wsiadł do autobusu aby jeździć po Polsce i spotykać się z wyborcami był Donald Tusk, który podróżował słynnym Tuskobusem. Pierwszy raz do autobusu wyborczego Tusk wsiadł w 2011 roku. - Wyruszamy specjalnym autobusem, przez trzy tygodnie - które nas dzielą od wyborów - będę starał się każdego dnia być w co najmniej kilku polskich miejscowościach – mówił Tusk. Za autobusem Tuska jechał, autobus z dziennikarzami. Nie wszędzie premier Tusk był ciepło witany.

Specjalnym zwolenników autobusów wyborczych nie był natomiast Jarosław Kaczyński. W 2010 roku po Polsce jeździł wprawdzie autobus wyborczy lidera PiS ale Kaczyński na jego pokładzie pojawiał się rzadko. Na spotkania z wyborcami jeździli głównie działacze PiS, którzy namawiali do głosowania na swojego lidera.  Wybory w 2010 roku Kaczyński przegrał z Bronisławem Komorowskim.

A tak Kaczyński odnosił się do Tuska i jego Tusko busa w 2011 roku.

- Mnie najbardziej zaskoczyło, że premier chce zobaczyć, jakie są korki w Polsce.  Dotąd latał samolotem - kpił Jarosław Kaczyński. Sam przyznał, że on doskonale wie jak wyglądają stany dróg, bo podróżuje samochodem. - Skoda jeździ szybciej niż autobus. Na samoloty i helikoptery nas nie stać - stwierdził.

- Ten bus, to jest "nic-nie-mogę bus"– ocenił lider PiS, po czym dodał, iż nie zamierza brać przykładu z "Autobusu Tuska.

- "Kaczobus" jakoś mi nie przyszedł do głowy. Nie bardzo wiem, jakby to miało wyglądać – czy to miałby być taki autobus z kaczym dziobem – żartował.

Te kpiny nie pomogły jednak Kaczyńskiemu, Tusk ponownie wygrał wybory i po raz drugi został premierem. Widać objeżdżanie kraju autobusem to skuteczna strategia przekonywania Polaków do swoich racji.