W ostatnim wpisie Kasia pokazała praktyczną stylizację, złożoną z szarych dresów, klasycznego płaszczyka i białych adidasów. - Nawet najpiękniejsze ubrania nie bardzo się przydadzą, jeśli codzienne obowiązki nie pozwolą ich nosić. A jeszcze gorzej, jeśli zdecydujesz się w nich chodzić, pomimo, że utrudniają życie – napisała.
Jednak jej starania, by ukazać ubrania nie tylko piękne, ale i użytkowe nie spodobały się niektórym czytelniczkom. „Nawet najpiękniejsze dresy pozostają ubiorem domowym, w przestrzeni publicznej utożsamianym z pewna subkultura”, „Mnie ten zestaw się nie podoba. Według mnie jeśli już to pasuje tylko bardzo szczupłym dziewczynom”, „Blogerki są po to, aby nieść inspiracje, a jak inspirować się Tobą? Permanentne noszenie dresy jest raczej objawem lenistwa bo jest cała masa wygodnych ciuchów które wyglądają lepiej”. Inne kobiety przyczepiły się zaś chusty, której Kasia używa do noszenia swej rocznej córeczki.
ZOBACZ TEŻ: Podział obowiązków w królestwie Tusków! Dziadek na spacerze, babcia z siatami [ZDJĘCIA]
Jednak największą przykrość zapewne sprawił jej zapewne komentarz pewnej internautki, która zarzuciła Kasi, która prowadzi również sklep internetowy z ubraniami… oszustwo i plagiat. „Kaśka już wiemy skąd zerżnęłaś model sukienki. Bravo. Opublikuje to na Instagramie w kilku miejscach, oszustko” - pogroziła „życzliwa”, dodając link do sukienki, nieco podobnej do tej, jaką można było kupić w sklepie córki Donalda Tuska. Na odpowiedź blogerki nie trzeba było długo czekać. „Wróć się proszę do wpisu z asymetryczną sukienką i porównaj obydwa modele – góra uszyta jest w zupełnie inny sposób” -zauważyła. Na szczęście w tym przypadku mogła liczyć na wsparcie czytelniczek, które wzięły ją w obronę. Czy hejterce zrobi się wstyd?