Gdy Mariusz Błaszczak stwierdził, że "tydzień temu w Polsce skończył się komunizm" aktorka w mocnym wpisie na FB zripostowała:
W wywiadzie dopowiadała: - Nigdy nie powiedziałabym tak do wyborców PiS, ale polityków nie ma co oszczędzać. Oni robią rewolucję, kompletną zmianę ustroju w kierunku wschodnich standardów. O opozycji nie wyrażają się inaczej jak "wrogowie narodu", więc rozmawiamy na poziomie rewolucji, a nie "dobrej zmiany".
Dopytywana, czy w takim razie zamierza ogłosić koniec demokracji Szczepkowska stwierdziła: - Można ogłosić, ale komu? Tym, którzy to widzą, nie potrzeba ogłaszać. Ci, którzy wolą nie widzieć, nie wysłuchają, a ci którzy tego nie widzą, powiedzą: wróg ojczyzny (...) Tymczasem nie ma już trójpodziału władzy, a jedna partia przejęła kontrolę nawet nad sądami. Nie o taki ustrój walczyliśmy.
Następnie kontynuowała: - Tworzenie ustaw nocami, bez konsultacji i naprędce, zamykanie ust opozycji, zawłaszczanie przez jedną partię wszystkich instytucji i niszczenie trójpodziału władzy to jest nowa forma komunizmu (...) Za czasów PRL ludzie też wypierali ze świadomości zniewolenie, zadowalali się małą stabilizacją, aż przepaść między Polską a Zachodem stała się nie do zniesienia. Na razie społeczeństwo nie jest przejęte problemem demokracji, zwłaszcza jeśli dostaje rekompensaty, na przykład 500+.
Na pewną nieścisłość w wywodzie Szczepkowskiej uwagę zwróciła znana blogerka:
Joanna Szczepkowska uważała, że skończył się 4 czerwca 1989. To już nieaktualne? https://t.co/hfCeSsbzVi
— kataryna (@katarynaaa) 2 stycznia 2018
Zobacz także: Szczepkowska OSTRO o pijackim wybryku Olbrychskiego: stracił honor