Ofensywa Dudy skazana na porażkę?
Wielu może to dziwić, ale Andrzej Duda rozpoczyna właśnie ofensywę legislacyjną i dyplomatyczną, rzucając wyzwanie jednocześnie Zbigniewowi Ziobrze i osi Moskwa–Pekin. Nie wiadomo, co okaże się trudniejsze.
W czwartek prezydent zgłosił projekt likwidacji osławionej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, której istnienie jest kością niezgody w relacjach rządu PiS i Brukseli. Jej likwidacja, zapowiadana już dawno przez Jarosława Kaczyńskiego, to warunek konieczny, by Polska mogła odblokować unijne pieniądze. Co więcej, jej istnienie wbrew lipcowemu wyrokowi TSUE kosztuje polskiego podatnika miliony euro. Są więc dobre powody, by ten problem rozwiązać. Czy inicjatywa prezydenta w tym pomoże?
Niekoniecznie. Na przeszkodzie stanie na pewno Zbigniew Ziobro i jego totumfaccy, którzy istnienie Izby Dyscyplinarnej przedstawiają jako być albo nie być polskiej suwerenności. Oni gotowi są za nią umrzeć. Opozycja może nie pomóc w przełamaniu oporu ziobrystów, bo zmiany proponowane przez prezydenta idą – nie wdając się w szczegóły – wbrew innym orzeczeniom TSUE. Zresztą w ich kontekście sama likwidacja Izby może okazać się niewystarczająca.
Może więc będzie sukces na arenie międzynarodowej? Andrzej Duda jako jedyny polityk z liczącego się kraju Zachodu wybiera się na otwarcie igrzysk w Pekinie, za co jest krytykowany. W momencie, kiedy Chiny popierają Putina w awanturze wokół Ukrainy i, wykorzystując kryzys w Europie, grożą inwazją na Tajwan, by przyłączyć go do macierzy, prezydent radośnie udaje się na imprezę Chińczyków. Znalazł jednak wytłumaczenie dla tej wycieczki: chce na spotkaniu z Xi Jinpingiem odwieść Chiny od wspierania Rosji. Wziąwszy pod uwagę, jak dla Pekinu i Moskwy to wygodny sojusz przeciwko Ameryce, wbijanie się klinem między rosyjskiego niedźwiedzia i chińskiego smoka to misja z góry skazana na porażkę. Ale przynajmniej trudniej będzie formułować zarzuty wobec Dudy, że poleciał do Pekinu na wycieczkę krajoznawczą.