Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

ODWOŁANIE HGW - Wiktor Świetlik: W Warszawie Elbląga nie będzie

2013-04-18 5:30

Różnice kulturowe pomiędzy polskimi regionami ujawniają się na każdym kroku. Dla jednych barszcz biały to zupa z zakwasu chlebowego, dla innych z kapusty. Jedni mówią "golonka", inni "golonko". Jedni jedzą w Wigilię moczkę, inni karpia po żydowsku - zależy od regionu. Jednak regionalizmy mają wpływ także na poważniejsze zachowania, bo dotyczące życia publicznego.

Mieszkańcy Elbląga na przykład nie lubią mieć miasta rozwalonego, przekopanego, sparaliżowanego tylko z tej przyczyny, że ktoś nie potrafi racjonalnie wydawać środków unijnych. Nie podobały im się też błyskawicznie rosnące czynsze i wiele innych rzeczy. W związku z tym odwołali prezydenta i radę miasta. Ich prawo. Teraz odwołany prezydent Nowaczyk powinien czym prędzej poszukać pracy w stołecznym ratuszu, bo tu te wszystkie działania, które w pruskim Elblągu przeszkadzały, w dawnym zaborze rosyjskim byłyby jak najbardziej na miejscu. Co więcej, byłyby podstawą do sowitej premii.

Bo przecież w Warszawie nikomu się nawet nie śni odwołać pani prezydent, która za zasługi dla miasta jest już w ratuszu drugą kadencję i - co więcej - z dużą dozą prawdopodobieństwa zostanie na trzecią. Zostanie, bo daje warszawiakom to, co kochają najbardziej - solidny bajzel: zapadające się świeżo wyremontowane ulice, zalane tunele, budowę metra, która przedzieliła miasto na dwie połowy niczym wielkie tektoniczne pęknięcie, rozwalając wszystko dookoła, jak choćby praskie kamienice. To jest to, co Warszawa docenia. I ten luz, bezczelność. Pani prezydent pokazała już ją w pierwszej kadencji, kiedy stwierdziła, że w Warszawie nie ma korków. Jasne, że nie ma. Jak się lata ulicami z eskortą i policyjną "bombą" na dachu, to wtedy nie ma korków, bo wszyscy zjeżdżają. Zjeżdżać nie przestają, bo Warszawa ceni swoje władze. Dlatego też gromadnie cierpi, a i chętnie się zrzuca. Nie tylko w postaci cen czynszów w mieszkaniach komunalnych, ale też cen biletów (np. 20-minutowy w ciągu 2 lat z 2 złotych skoczył na 3,4 złotego).

Nie dość tego, pani prezydent - jakże i to stolica kocha - głęboko ma w nosie prawo i gdy trzeba, wykracza poza swoje kompetencje, choćby wtedy, kiedy, jak ostatnio, ogranicza etaty w publicznych przedszkolach, zmniejsza liczby godzin nauczycieli, woźnych, a wszystko to poukrywane w jakże enigmatycznie brzmiących decyzjach o "zasadach organizacji pracy" i tak dalej. Cwaniara z tej pani prezydent, nie ma co, a stolica cwaniactwo kocha ponad wszystko. Dzieci też wyrosną na cwaniaków, bo w okrojonych z przedszkolanek przedszkolach nie będzie miał kto ich pilnować, więc przetrwają sprytniejsze, może nawet któreś, najcwańsze, zostanie prezydentem miasta. Będzie rozdawać swoim premie i nagrody, zatrudniać kumpli. A te mniej cwane będą na niego bezmyślnie głosować tylko dlatego, że go najczęściej w telewizji pokazują.

Tylko niech kapela z Czerniakowskiej wreszcie przestanie śpiewać o tym, że "nie ma cwaniaka", bo patrząc po Warszawie, nie można się oprzeć wrażeniu, że nad warszawiaka - czy to słoika, czy z dziada pradziada - nie ma frajera. Cwaniaki rządzą.