JACEK CZAPUTOWICZ

i

Autor: archiwum se.pl JACEK CZAPUTOWICZ, minister spraw zagranicznych

Odejście ministra zaskakuje? "Był jedynie administratorem"

2020-08-21 8:47

- Ja bym nie łączył dymisji ministra z sytuacją na Białorusi. Od dawna wiadomo, że minister Czaputowicz miał odejść. Dziwi natomiast, że nie dojdzie do tego przy okazji wrześniowej rekonstrukcji. Minister Czaputowicz odgrywał w MSZ rolę administratora. Jego działania nie miały żadnego wpływu na zaangażowanie się w sprawy białoruskie - mówi "SE" Michał Potocki.

‚Super Express”:- Wygląda na to, że państwa UE nie uznają wyników wyborów na Białorusi. Jednak Łukaszenka nadal jest prezydentem Białorusi. Mamy nie uznawać jego zwierzchnictwa?
Michał Potocki:- Nieuznanie wyborów nie oznacza, że nie uznajemy przywódcy. Europejscy liderzy nie chcą palić mostów, więc starają się wykonać pośredni krok. Zwłaszcza, że mamy przed sobą wizję próby pertraktacji i rozmowy z przywódcą Białorusi. Warto dodać, że Łukaszenka nie odebrał telefonu od Angeli Merkel oraz ministra spraw zagranicznych Litwy, ale w sprawy na Białorusi zaangażowano OBWE.
Jacek Czaputowicz nie będzie już kierował MSZ. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie w kontekście Białorusi?
Ja bym nie łączył dymisji ministra z sytuacją na Białorusi. Od dawna wiadomo, że minister Czaputowicz miał odejść. Dziwi natomiast, że nie dojdzie do tego przy okazji wrześniowej rekonstrukcji. Minister Czaputowicz odgrywał w MSZ rolę administratora. Jego działania nie miały żadnego wpływu na zaangażowanie się w sprawy białoruskie.
Jego następna powinien się w nie zaangażować?
Owszem. Nowy minister powinien zaangażować się w sprawy naszego najbliższego sąsiada. Polski głos zawsze był silny, jeśli chodzi o sprawy białoruskie. Obecnie jednak pałeczkę pierwszeństwa przyjęli Litwini, którzy wprawdzie mogli zrobić coś więcej, ale ważne, że w ogóle cokolwiek zrobili. Oczywiście propozycja premiera Mateusza Morawieckiego o zorganizowaniu wideoszczytu była krokiem naprzód, ale powinniśmy bardziej się angażować.
Według nieoficjalnych informacji rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został otruty. Możemy domniemywać, że jest to zemsta ludzi Łukaszenki lub jego samego?
To nie pierwszy raz, gdy ktoś próbuje zrobić krzywdę Nawalnemu. Niedawno zaatakowano go zielonym płynem, którym przemywa się rany. Dlatego ostatnie wydarzenie nie zaskakują. Nawalny nie jest zresztą pierwszą osobą, którą ktoś chce wyeliminować lub nastraszyć. Nie wiem, czy opozycjonista wyjdzie z tego cało, ale tego mu życzę. Przy tej okazji warto przypomnieć historię Litwinienki, czy Politkowskiej, która zanim zostałą zastrzelona, też próbowano ją otruć. Wracając jednak do Nawalnego. Przyjmuje się, że otruto go na lotniku, gdzie pił herbatę. Gorący napój jest dobrym przenośnikiem trucizny.
Kto zyskuje na jego ewentualnej śmierci?
Zapewne białoruskie władze, ale nie mamy dowodów, kto to zrobił.
Rozmawiała Sandra Skibniewska