W miniony piątek postanowiłem nieco się odchamić. Zachęcony pięcioma gwiazdkami w przewodniku kulturalnym "GW" udałem się na film "Ziarno prawdy". Chała niesamowita, zdjęcia, montaż i dźwięk na poziomie studenckiej etiudy. Nawet wybitni aktorzy Więckiewicz i Trela grają jak muzyk do kotleta w knajpie.
Tuż przed seansem coś mnie tknęło, gdy wśród sponsorów/producentów filmu znalazłem nazwę wydawcy owego przewodnika, tak film zachwalającego. A my zżymamy się na Kazia Węgrzyna, który zachwyca się meczem piłkarskiej Ekstraklasy nawet wtedy, gdy piłkarze kopią się po czołach. Na szczęście po filmie udałem się na koncert bluesowej kapeli Sagittarius. Chłopaki z Nowej Dęby, już po pięćdziesiątce, reaktywowali się niedawno i dają czadu aż miło. A jak pięknie mówią i śpiewają o mieście swojego dzieciństwa. Także o piłkarskiej drużynie miejscowej Stali, która kiedyś postawiła się słynnej wtedy Wiśle Kraków. Miłość każdego z nas do własnej małej Ojczyzny jest tym, co wyróżnia nas spośród kosmopolitycznej magmy.
Polityczne okienko transferowe otwarto na oścież. Największy szum wokół Jana Tomaszewskiego - nazywają go już "niewiernym Tomaszem". Tomaszewski grał w sześciu klubach trzech krajów. Wszędzie był gwiazdą i wzorem pracowitości, prawdziwy sportowiec daje z siebie maksa zawsze i wszędzie. Lubię barwny język Janka i nawet zabawne lapsusy mnie u niego nie drażnią (w programie Moniki Olejnik domagał się uboju rytualnego w zaciszu domowym, pewnie pomylił zwierzęta z gejami). Innego nowego zawodnika PO Michała Kamińskiego też cenię, bo ma łeb jak sklep. Gdyby tak jeszcze zapłacił zaległe składki (za 3 lata !) w warszawskim klubie sportowym, byłoby super. Ma teraz stałą robotę, więc nie powinno być problemu. Transfery polityczne okazały się tej zimy bardziej hitowe od piłkarskich. Szkoda tylko kibiców.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail