Dane dotyczące urodzeń na terenie Kijowa od momentu, gdy do Ukrainy wkroczyły wrogie wojska, podał w piątek, 4 marca, mer stolicy, Witalij Kliczko. Uspokoił przy tym, że kijowskie szpitale są zaopatrzone i pracują, a lekarze z są w "trybie bojowym". Wiadomo jednak, że nie wszystkie z tych 390 dzieci urodziły się na szpitalnych oddziałach. Wiele z nich przyszło na świat w schronach, bunkrach, a w najlepszym razie w szpitalnych piwnicach przekształconych w oddziały. Kika dni temu świat obiegły zdjęcia kobiety, która urodziła córeczkę w schronie, powstałym na terenie kijowskiego metra. Informowaliśmy też o całym oddziale neonatologicznym szpitala w Dnieprze, który musiał się ewakuować do piwnicy z powodu nalotu rakietowego. Maluchy, wymagające intensywnej opieki medycznej, trzeba było wyciągnąć z inkubatorów, owinąć w koce i uciekać. Witalij Kliczko poinformował o jeszcze jednym urodzeniu, jakie miało miejsce w Kijowie od początku wojny - w stołecznym zoo na świat przyszedł lemur, któremu nadano imię Bayraktar. Jak podaje PAP, to nazwa używanego przez Ukraińców tureckiego drona bojowego.
CZYTAJ TAKŻE: Uchodźcy zamieszkają w luksusowych willach oligarchów z Rosji? Miliarderzy tracą nieruchomości
Niestety, są i te gorsze statystyki, dotyczące dzieci. Przedstawicielka prezydenta Ukrainy ds. praw dziecka Darja Herasymczuk, poinformowała w piątek, 4 marca, że od początku rosyjskiej inwazji zginęło 28 dzieci, a 64 zostały ranne. "Ok. 1,5 mln dzieci przebywa na ostrzeliwanych i oblężonych terytoriach. Są wśród nich dzieci bez opieki i dzieci niepełnosprawne, które potrzebują pilnej pomocy" - cytowała ją agencja Ukrinform.
CZYTAJ TAKŻE: Mila Kunis i Ashton Kutcher pomagają Ukrainie. Chcą zebrać 30 MILIONÓW dolarów, sami oferują 3 miliony