PiS nie zakazał sprzedaży papierosów, pracownicy fabryk tytoniowych nie zamierzają strajkować, a tytoń całkiem nieźle obrodził. Dlaczego zatem papierosy mogą stać się w Polsce towarem deficytowym? Zgodnie z unijną dyrektywą po 20 maja z fabryk nie może wyjechać ani jedno opakowanie papierosów nie będące pod elektronicznym nadzorem. Żeby jednak mógł powstać system informatyczny, który „śledzi” każdą paczkę od producenta, przez pośredników aż do kiosku, potrzebna jest odpowiednia ustawa. Tymczasem Ministerstwo Zdrowia, które jest odpowiedzialne za jej stworzenie, zaspało. Dopiero niedawno rząd przyjął projekt nowych przepisów, ale utknęły one w parlamencie. A przecież przed 20 maja muszą się do nich zdążyć dostosować producenci, hurtownicy i wszyscy, którzy sprzedają papierosy. Nikt nie wierzy, że uda się wszystko dopiąć w tak krótkim terminie.
- Dla nas najważniejsze jest, aby prace nad projektem ustawy zostały zakończone jak najszybciej. Niestety ustawa nie została jeszcze rozpatrzona przez Senat – ma to odbyć się dopiero 20 marca br. - skarży się Karolina Bursa-Moczulska, rzecznik prasowy Imperial Tobacco Polska.
Jednak biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia zapewniło nas, że dyrektywa zostanie przyjęta w terminie.
- W opinii resortu, obecnie nie istnieje ryzyko nieterminowego wdrożenia przepisów dyrektywy tytoniowej – zapewniła nas Wioletta Olszewska, zastępca dyrektora Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia.