Powiedział, że pan minister jest... Potem z kolei o to samo zapytałem sędziego, którego znam jeszcze z czasów studenckich. Rzekł, że minister to... Radcy prawnego nie pytałem.
Usłyszanych wypowiedzi nie cytujemy, ponieważ prawnicy, podobnie jak minister Czuma, też porównywali. Porównywali ministra sprawiedliwości. Z częściami ciała, z przedstawicielami profesji niecieszących się powszechnym uznaniem oraz z pewnymi anomaliami związanymi z nieprawidłowym funkcjonowaniem trwale uszkodzonego mózgu.
To, że naszym ministrem sprawiedliwości jest pan, który nie wie co mówi, nie wie co wypada powiedzieć i co powiedzieć można, oznacza, że niesprawiedliwie przydzielono mu tekę. Oznacza też, że powinien jak najszybciej pójść drogą Zbigniewa Chlebowskiego, który po kompromitacji opublikował słynne już oświadczenie. Na potrzeby Andrzeja Czumy "Super Express" modyfikuje mu je bezpłatnie. "Z pokorą przyznaję, że wypowiadane przeze mnie słowa świadczą o mej nieroztropności". A następnie - podobnie jak Zbigniew Chlebowski - powinien udać się do remizy i brylować.