Siergiej Markow: Po maksymalnie sfałszowanych wyborach u władzy jest kryminalna banda Saakaszwilego

2010-07-03 15:00

Na łamach "Super Expressu" głos z Zachodu i głos ze Wschodu na temat frekwencji, specyfiki i standardów wyborczych w różnych krajach. Wypowiada się profesor Siergiej Markow, politolog, deputowany do Dumy z ramienia rządowej partii Jedna Rosja.

"Super Express": - Bart Brinckman jest sceptyczny wobec obowiązującego w jego kraju obowiązku wyborczego...

Prof. Siergiej Markow: - A ja uważam, że belgijskie rozwiązanie jest bardzo dobre. W większości państw udział w wyborach jest osobistą decyzją obywatela, co zbyt często przekłada się na niską frekwencję w lokalach wyborczych, która z kolei jest wynikiem poczucia wyobcowania obywateli z systemu politycznego. Bynajmniej nie mam teraz na uwadze wyłącznie obszaru postsowieckiego - jest to zjawisko rozpowszechnione na wielu obszarach naszego globu. Polega na tym, że przeciętny obywatel postrzega polityków i politycznych biurokratów jako ludzi, którzy zajmują się wyłącznie swoimi grami i machinacjami, nie chce więc uczestniczyć w ich elekcji, bo nie wierzy, żeby to miało wpływ na jego życie. A im mniej ludzi uczestniczy w wyborach, tym mniejszą legitymizację ma wybrana przez nich władza. To przecież zrozumiałe, że inna jest stabilność kraju, gdy na prezydenckich wyborach stawia się 80 proc. osób uprawnionych do głosowania, a inna - gdy 30 proc.

- Jak to wygląda w Rosji?

- Frekwencja na wyborach prezydenckich jest dość duża, gdyż prezydent zajmuje olbrzymią pozycję w systemie władzy. Tym samym wyborcy chcą mieć wpływ na los ojczyzny. Ale im mniejsza jest ranga wyborów - a z drugiej strony, im bliżej swoich wyborców są wybierane osoby, jak to ma miejsce np. w odniesieniu do wyborów samorządowych - tym frekwencja jest niższa. To rzeczywiście paradoks.

- Jak pan ocenia demokratyczne standardy w państwach powstałych z rozpadu ZSRR?

- Uważam, że w Rosji są one zbliżone do tych z zachodniej Europy. Ale istnieje cały szereg państw antydemokratycznych. Białoruś - reżim o wyraźnych cechach totalitarnych. Gruzja - po maksymalnie sfałszowanych wyborach u władzy jest kryminalna banda Saakaszwilego. To duża przewina Unii Europejskiej, że cały czas ignoruje gruzińską opozycję. Łotwa i Estonia - tam duża część społeczeństwa nie ma praw obywatelskich z powodu swojego rosyjskiego pochodzenia. W teorii jest to kamuflowane, w praktyce zaś bardzo wyraźne. A w końcu autorytarne reżimy w Azji Środkowej bazujące po części na stosowaniu totalitarnych metod, a po części na mentalności tamtejszych społeczeństw, nienawykłych do demokratycznego systemu rządów.

prof. Siergiej Markow

Politolog, deputowany do Dumy z ramienia rządowej partii Jedna Rosja