W polskich domach rozgrywają się prawdziwe dramaty! Obniżki pensji dla wielu oznaczają jedno: biedę. Tymczasem politycy w przeciwieństwie do przeciętnego Kowalskiego, nie muszą martwić się jak przeżyć do pierwszego, bo nie dość, że mają znacznie wyższe wynagrodzenia i dostają je w normalnej wysokości, to jeszcze przysługuje im szereg przywilejów.
ZOBACZ TEŻ: Posłowie zarabiają grube tysiące, ale im wciąż mało! Dostali jeszcze więcej na...
Choćby rząd w dalekiej Nowej Zelandii postanowił się obniżyć o 20 proc. na pół roku uposażenia ministrom i szefom służb publicznych. Czy u nas będzie podobnie? Do apeli Polaków przyłączają się już związki zawodowe. - Apelujemy, by najwyżsi przedstawiciele władz, w tym premier i prezydent mieli obniżone pensje o 40 procent. Sugerowalibyśmy, by obniżki dotyczyły też ministrów, posłów, wojewodów, marszałków, prezydentów miast czy prezesów spółek skarbu państwa. Myślę, że to nie tylko gest solidarności. Przyjęcie przepisów, zgodnie z którymi przedstawiciele władzy będą mieli niższe uposażenia, jest rozwiązaniem sprawiedliwym i podniosłoby wiarygodność polityków. Przecież mają oni znacznie wyższe pensje niż zdecydowana większość społeczeństwa i nawet po obniżkach wynagrodzeń będą żyć na znacznie lepszym poziomie niż reszta społeczeństwa. Tym bardziej, że przysługuje im szereg przywilejów – domaga się Piotr Szumlewicz (44 l.) ze Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Tak zarabiają politycy:
Prezydent Andrzej Duda (48 l.) - 19,8 tys. zł
Premier Mateusz Morawiecki (52 l.) – 16,5 tys. zł
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki (62 l.) - 16,5 tys. zł
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś (65 l.) – 15,1 tys. zł
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski (48 l.) – 12,5 tys zł.
Lider Platformy Obywatelskiej Borys Budka (42 l.) – 10 tys. zł
Tak cierpią Polacy
O 1,5 tys. zł zmniejszyli mi pensję
Piotr Trębicki (59 l.) z Siedlec, murarz
Miałem dobrze płatną pracę. Ale teraz nie wiem za co będę żył. Przez zarazę szef obciął mi 1500 zł, bo mamy przestój. Zarabiałem 4,5 tysięcy i więcej. Jakoś sobie radziłem i potrafiłem pomóc córce, która studiuje w Warszawie. Teraz córka będzie musiała przerwać naukę, bo nie będzie mnie stać na jej studia. Już myślę o sprzedaży samochodu. Jeżeli nie sprzedam samochodu zostanę bez grosza w kieszeni.
Tracę 3 tys. zł miesięcznie
Małgorzata Stankiewicz (31 l.), podolog z salonu kosmetycznego z Gdyni.
Przez tę epidemię nie mogę pracować, bo salon, w którym pracuję jest zamknięty. Oszczędności nie wystarczą na długo i żeby mieć za co żyć i za co zapłacić rachunki muszę mieć możliwość pracowania. Od marca tracę 3 tysiące złotych miesięcznie. Jestem teraz na postojowym, ale za to nie można przeżyć. Politycy w sytuacji, gdy wiele osób znajduje się w takiej sytuacji, również powinni dobrowolnie zrezygnować z części swoich zarobków. Przecież zarabiają znacznie więcej, niż zwykli Polacy!
Obcięli mi pensję o 20 proc.
Marian Wojnowski, elektromonter z Wrocławia
Mój pracodawca skorzystał z tarczy antykryzysowej i obniżył pracownikom pensje o 20 procent. Dla mnie to spory problem, bo będę teraz zarabiał ok. 3 tys. na rękę. Mam do spłacenia kredyt, muszę utrzymać rodzinę. Boję się też, że za pół roku moje zarobki nie zostaną podniesione. W takiej sytuacji jak ja, jest mnóstwo Polek i Polaków. Dlatego też żądam, aby o 20 procent obniżyli swoje wynagrodzenia politycy. Zarówno prezydent, rada ministrów, jak i posłowie! Oni też powinni mniej zarabiać. Bo inaczej będą postrzegani, jako ludzie, których problem epidemii nie dotyczy.
Nie mam żadnego dochodu
Sandra Kryszczunas (34 l.), prowadzi salon kosmetyczny i wizażu w Koszalinie
Po decyzji rządu zamknęłam zakład, nie mam dochodu, a zobowiązania pozostały. Wystąpiłam o pomoc z „tarczy antykryzysowej”. W tej sytuacji to chyba dobrze, że nikogo nie zatrudniam, bo musiałabym zwalniać. Chcę wrócić jak najszybciej do pracy i móc normalnie funkcjonować. Uważam, że koszty kryzysu powinni tak jak zwykli obywatele ponieść również politycy. Niech obniżą swoje pensje! Zobaczą wtedy, jak ciężko jest żyć w czasie kryzysu.
Jestem na postojowym
Michał Kiczka (29 l.) z Sosnowca, pracownik branży gastronomicznej
W gastronomii pracuje 10 lat. Mam dobrego szefa, bo nie zwolnił nikogo w tym trudnym czasie. Dopadły mnie jednak cięcia – jestem na postojowym. Jest ciężko, ceny żywności skoczyły do góry, wynajmuję mieszkanie i na cale szczęście właściciel mieszkania zgodził się na to żebym płacił podstawę za wynajęte, resztę spłacę w jak przyjdą lepsze czasy. Na szczęście nie mam kredytu i rodziny na utrzymaniu. Jeżeli władza ma nas w nosie, to ja mam władzę w nosie.