O władzy sprawnej inaczej

2009-08-23 7:52

Władza psuje. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Bo stwarza możliwości. Dziś na str. 6 piszemy o kolejnym polityku zepsutym przez władzę - wojewodzie mazowieckim Jacku Kozłowskim. Jego wina wydawałoby się nie jest wielka. Ot, warta 500-złotowego mandatu, bo tyle wynosi kara za parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych. Ale czy naprawdę jest mała? Chyba nie.

Bo samochód wojewody nie tylko zajął miejsce przeznaczone dla inwalidów, pan Kozłowski dopuścił, by w jego imieniu uczynił to jego szofer. I nie zwrócił mu uwagi. Władza psuje więc nie tylko dygnitarzy, ale i tych, którzy ich obsługują. Podobnie było z kierowcą Bronisława Komorowskiego mknącym 140 km/godz. Trasą Łazienkowską w Warszawie. W imieniu interesu spieszącego się marszałka. A pamiętacie minister Julię Piterę zajeżdżającą z fasonem służbową limuzyną na imieniny partyjnego kolegi Andrzeja Halickiego? Tak było.

I aby nie być posądzonym o jednostronność, bo dotychczas wymieniałem tylko wpadki polityków Platformy Obywatelskiej, dopowiem, że i poprzednia władza nie była wolna od zepsucia. Polityk PiS-u Przemysław Gosiewski czy Anna Fotyga bez skrupułów wykorzystywali swoją obstawę i kierowców do robienia zakupów i noszenia nart.

Czepiamy się, powiecie. Są poważniejsze wady władzy psujące Polskę. Macie Państwo rację. Są. Ale piszemy też o tych mniejszych. Po prostu, mówimy jak jest.