Magdalena Gawin

i

Autor: MKIDN

O PAMIĘĆ Polaków, którzy zginęli za pomoc Żydom, musimy ZATROSZCZYĆ SIĘ SAMI

2021-03-24 5:05

24 marca 1944 r. w Markowej k. Rzeszowa pięciu niemieckich żandarmów pod dowództwem por. Eilerta Diekena zamordowało Żydów ukrywanych przez rodzinę Ulmów. Potem Niemcy rozstrzelali całą, 8-osobową rodzinę opiekunów łącznie z dziećmi. 24 marca (od 2018 r.) to Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów. Instytut Pileckiego prowadzi program: „Zawołani po imieniu”. Ma przypomnieć o Polakach zamordowanych przez Niemców za niesienie pomocy Żydom. O niej, i nie tylko o tej akcji, rozmawiamy z dr. hab. MAGDALENĄ GAWIN, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

„Super Express”: Rodzina Ulmów zabita na rozkaz oficera Gandarmerie, niemieckiej formacji policyjnej w GG, oficera nigdy za tę zbrodnię nie ukaranego, jest symbolem pomocy, jaką – na Zachodzie wielu o tym nie ma pojęcia – niesionej w Polsce ściganym Żydom. Za taką pomoc tylko u nas i na terenach okupowanych Związku Sowieckiego groziła kara śmierci. W takiej Dani, dla przykładu, grzywna…

Magdalena Gawin: Śmierć i odpowiedzialność plus odpowiedzialność zbiorowa. Ponad 70 lat po wojnie ludzie, którzy potracili bliskich za pomoc Żydom byli nieobecni w publicznych debatach. Tymczasem dla rodziny dzień zamordowania bliskich oznaczał początek trudnego, czasem tragicznego życia. Domy dziecka, konieczność pracy zarobkowej, nie zrealizowane marzenia o studiach. Ogromny dramat ludzi. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek wpadł na pomysł wywiadu z córką synem zamordowanego ojca lub matki czasem obojga rodziców. W końcu zaczęto mówić za nich bez nich. Dlatego „program Zawołani po Imieniu” powstał z myślą o uczczeniu Polaków zamordowanych za pomoc oraz wsparciu dla członków rodzin. Oddajmy głos członkom rodzin, to naprawdę ważne, przy tym ciekawe poznawczo...

Wracam z Biecza, w którym zginął ojciec dwojga córek i mąż – Józef Pruchniewicz. Był donos i pomimo, że Żydów nie znaleziono gestapowcy aresztowali, i zamordowali pana Pruchniewicza. Żydzi przeżyli wojnę i wyjechali do Izraela. Po wybuchu wojny izraelsko-arabskiej esbecy zaczęli inwigilować rodzinę za kontakty z Żydami. Żeby chronić rodzinę – podjęli decyzję, że lepiej kontakty przerwać. To pokazuje jak ci ludzie traktowani byli w PRL.

Ile takich rodzin Instytut „namierzył”?

Ponad 240 osób, od bliskich tych, których zginęli, po ich prawnuków. W tym są osoby, które będąc dziećmi przeżyły eksterminację. Podam przykład: w Markach k. Warszawy zginęła cała rodzina z wyjątkiem jednej osoby. Dorosła córka, gdy zobaczyła zamordowaną matkę i rodzeństwo, uciekła do Warszawy. Doniósł na nich volksdeutsch, prawdopodobnie to on odnalazł ja w Warszawie i zabił. Zeznania po wojnie złożyła siostra i ciotka pomordowanych – która nie przekazała wiedzy kolejnemu pokoleniu. W rezultacie współcześnie żyjąca rodzina dowiedziała się od pracowników IP za i dlaczego zamordowano ich rodzinę podczas wojny. Ludzie przyszli na upamiętnienie w zupełnym szoku.

Express Biedrzyckiej - Andrzej Rozenek: To Czarzasty wyciągnął Millera z niebytu

Ktoś może spytać: po co, przecież już tyle lat minęło od wojny…

Zabijanie za pomoc jest czymś bez ewenementu w historii Europie. Tego nie było nigdy wcześniej ani później. Nie wolno zapomnieć. Rodziny muszą być otoczone szacunkiem.

Niewielu wie, że podczas takich akcji likwidacyjnych, jak ta przeprowadzona pod dowództwem por. Diekena, nie zawsze ginęli Żydzi…

Mamy udokumentowanych kilka takich przypadków. Bywało, że Polacy byli ostrzegani o donosach. Wówczas kazali uciekać Żydom. Ale i tak tracili życie. Tak było w kilku przypadkach. Czy można ścigać sprawców tych zbrodni? Dzisiaj już nie żyją. Poumierali spokojnie we własnych łóżkach w RFN. Tylko jeden sprawca został ukarany. Ale żyją ich dzieci, które powinny wiedzieć jakich zbrodni dokonali ich rodzice i dziadkowie. W przeciwnym razie ta straszna pamięć będzie spoczywała wyłącznie na rodzinach ofiar.

Dlaczego historie o uratowanych Żydach na Zachodzie są szeroko znane, a te z Polski znane są, poza specjalistami, tylko nielicznym?

Jeśli Pilecki jako ochotnik do Auschwitz nie był znany światu, to co dopiero zwykli ludzie i dramaty. Wiedzę na temat Polski można popularyzować będąc za granicą. Z Polski wielu działań nie daje się robić. Dlatego powstał Instytut Pileckiego w Berlinie. Na lekcje z nauczycielami niemieckimi ma zabukowany grafik na dwa miesiące z góry. I dlatego tak ważne jest powołanie instytutu w USA. Dlaczego kładziemy nacisk na okupację niemiecka w Polsce? Bo na Zachodzie okupacja niemiecka miała inny charakter. I o ten kontekst chodzi. Przypomnę, że holenderska Żydówka Anna Frank zginęła, ale jej opiekunowie przeżyli. Nasze państwo przestało istnieć. Wszystkie jego instytucje zniszczone. Niemcy celowo wyniszczali inteligencje, kulturę, zginęło nas blisko 3 mln w egzekucjach, obozach koncentracyjnych, miejscach zamieszkania. Gdzie leżało to źródło nienawiści do Polski, polskich obywateli?

Zbrodniarze już nie staną przed sądem, ale można sporo dowiedzieć się z archiwów niemieckich…

Niemcy, podobnie jak wiele innych państw na Zachodzie, nie odtajniły wielu zbiorów. Obawiają się historycznej odpowiedzialności. U nas odtajniano wszystko i jesteśmy wyjątkiem. Ilu Polaków zginęło za pomaganie Żydom? Szacuje się, że około 1200 osób, o ile dobrze pamiętam. Tylko, ze to nie jest dramat jednostek, ale całych rodzin, które żyją wśród nas. Czym innym jest wiedza o Holokauście zapośredniczona z książek, a czym innym traumatyczne rodzinne doświadczenie. Dlatego w dzisiejszym dniu dajmy rodzinom odczuć bliskość, zrozumienie. Ich zamordowani bliscy zasługują na szacunek – taki, jaki oddaje się bohaterom.

Więcej o tym, czym jest projekt „Zawołani po imieniu” można przeczytać w tym miejscu.