Paweł Lickiewicz

i

Autor: Marcin Smulczyński

Paweł Lickiewicz: O niezmiennym warcholstwie

2012-08-10 4:00

Nie lubię tłoku i przepychania się. Kolejki - jeśli są - są krótkie i szybkie, a skoro nie ma obawy, że czegoś dla mnie zabraknie, to wybieram komfort trzymania się na dystans.

I oto - zamyśliwszy się i nie zauważając przyrostu ludzi wokół - znalazłem się w środku masy napierającej w kierunku drzwi autobusu relacji międzymiastowej, którym miałem odbyć podróż. Początkowo podjąłem starania, aby odbić w bok - wiedząc, że beze mnie nie ruszy i miejsce mam zarezerwowane - ale nie dało się. Napierałem więc ku wejściu - ku wolności własnego siedzenia.

Zamieniwszy się w pingwiny, stąpaliśmy z płetwy na płetwę, próbując wsuwać skrzydła przed sąsiada. Wysiłek w połączeniu z agresywną operacją promieni słonecznych nawilżył nasze ubrania potem. Nieznośna lepkość bytu - parafrazując klasyka.

Choć napierałem jak wszyscy - a nawet, jak ktoś za mocno naparł, to odpowiadałem kontrnaparciem - czułem się lepszy od reszty pingwinów, bo ja nie chciałem napierać. Jednak okazało się, że większość z nas napiera nie z własnej inicjatywy, lecz z przymusu, czego nie lękały się wyrazić osoby o naturze ekstrawertycznej. W harmidrze dało się więc słyszeć:

- Panie, panie - (to taka forma zwrotu: proszę pana) - co pan tak pcha się! Ludzie, komuna siedzi w was jeszcze głęboko!

Ciałem konsekwentnie napierałem ku luźnemu celowi, ale wolnym duchem aż podskoczyłem, słysząc ten komentarz i odwróciłem się ze spoconą wściekłością, marząc o wypingwinieniu takiej odpowiedzi:

- Panie, panie (i ludzie), co ma do tego komuna?! Od dwudziestu lat komuny nie ma! To nie komuna, to polskość lub polaczkowstwo, jak kto woli!

Komunizm jest systemem ideologicznym. W aspekcie praktyki politycznej często kończy się strzałem w tył głowy lub śmiercią przy pracy niewolniczej, a w aspekcie praktyki gospodarczej cechuje go łatwość popadania w niedobór lub łagodnie mówiąc - w bezpieczną skromność majątku i wyboru. Ale że trafia komunizm na różne narody, więc ma swoje cechy indywidualne. Jest taka komuna, w której ani jeden gwoźdź nie zginie na budowie i nikt się nie spóźnia do pracy, jak też taka, gdzie wszystko się rozłazi i sypie. Jest karna i pokorna, jest też i pieniacka. Była enerdowska i była bułgarska. Ocenianie komuny okiem Barei jest spojrzeniem z "najweselszego baraku" i nie wyczerpuje możliwości. Mamy też taki przykład jak otwarcie jednego dnia nie pięciu stacji, lecz pięciu linii metra. Owszem, to też komuna - w Chinach w XXI wieku. Tak samo wybiedzone przez komunę ludy na różne się przesiadają kapitalistyczne krzesła - dla jednych jest ono miękkie, a dla innych elektryczne.

Są w świecie rzeczy stałe, a jedną z nich jest polskie warcholstwo. Piszę o tym nie po to, aby lżyć Naród, który na świat wydał... (tu proszę wstawić patrona swojej szkoły podstawowej), lecz aby postulować stawianie właściwej diagnozy. Tylko celna interpretacja pozwoli nazwać i zrozumieć przyczyny naszych odwiecznych bolączek. Takie rozeznanie jest ważne tak dla spraw dużego kalibru (gospodarka, polityka społeczna, stosunki z innymi państwami), jak i spraw kalibru mniejszego, ale też bezpośrednio związanych z egzystencją każdego z nas - choćby takich spraw, "panie, panie" oraz Panie i Panowie, jak zrozumienie dlaczego bezmyślenie się pchamy. W każdym systemie.

Nasi Partnerzy polecają