W najnowszym numerze "Newsweeka" przeczytać możemy wywiad z Marianem Banasiem. Mówi w nim m.in, że partia Jarosława Kaczyńskiego robi wszystko, by skłonić go do ustąpienia ze stanowiska. Tygodnik przypomina, że śledczy chcą postawić kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych, a wniosek w sprawie immunitetu Banasia - nim trafi pod sejmowe obrady - musi zostać zaopiniowany przez komisję regulaminową. Ta ma zaplanowane posiedzenie już na wtorek 10 sierpnia, ale Banaś zawnioskował o przesunięcie terminu. Szef NIK w rozmowie z gazetą był bardzo wylewny i pełen rozgoryczenia. - Jak nie można wywrzeć presji na człowieka takiego jak ja, żeby się podał do dymisji, to się stosuje działania represyjne wobec jego rodziny. Jeżeli tak sprawne są służby, to ja się pytam: dlaczego do dziś nie ustaliły, kto wysłał maile o rzekomym samobójstwie mojego syna? - pytał retorycznie szef NIK.
Polecany artykuł:
Szef NIK zdradził, że "ma dużą wiedzę na temat różnych nieprawidłowości, które mają miejsce" i może "nią służyć". - Służby to państwo w państwie. Minister Kamiński chciał mieć monopol nad wszystkimi instytucjami śledczymi i decydować, kto tu jest winny, a kto to jest niewinny - podkreśla.
Sprawdź: Wstrząsające wyznanie prof. Simona: Grożono mi karą śmierci
To jednak nie był koniec mocnych słów Banasia. Te słowa mogą naprawdę zatrwożyć!
Liczę na to, że nie posuną się aż tak daleko, żeby godzić w moje zdrowie czy życie. Choć presja, która jest wywierana na mnie i moją rodzinę od dwóch lat, jest absolutnie skandaliczna