Afera taśmowa wybuchła w czerwcu ubiegłego roku, a ujawnił ją tygodnik "Wprost". Według śledczych za nagraniami znanych polityków i biznesmenów stali dwaj kelnerzy - Łukasz N. i Konrad L. Ten pierwszy, jak wynika z zeznań, był jednym z mózgów afery. Sześć lat temu pracował jako kelner, a później menedżer restauracji Lemongrass w Alejach Ujazdowskich. Tam poznał i obsługiwał prestiżowych klientów, wzbudzając ich zaufanie i sympatię. Po przeprowadzce do knajpy Sowa i Przyjaciele szybko awansował. W 2013 r. został menedżerem i zajmował się obsługą VIP-ów. Do swoich gości nikogo nie dopuszczał. Dlaczego? Na przesłuchaniu w prokuraturze przyznał, że cały zysk, jaki przynosiły znane osoby do restauracji, chciał zatrzymać dla siebie. - Starałem się o to, aby było jak najwięcej gości VIP i żeby przychodzili do restauracji jak najczęściej. Było to powodowane moją prowizją - zeznał. Dzięki temu dostawał co miesiąc 10-13 tys. zł plus 5-6 tys. zł z napiwków. Za udział w procederze nagrywania Łukasz N. miał dostać dodatkowe 80 tys. zł od Marka Falenty (40 l.).
Tymczasem wczoraj tygodnik "Wprost" ujawnił, że na kolejnych taśmach są nagrane rozmowy m.in. szefa SLD Leszka Millera (69 l.) i byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego (61 l.), którzy mieli ustalać, że nic nie wiedzą o tajnych więzieniach CIA w Polsce. W sumie nagrań ma być 90.
Zobacz: Afera taśmowa. Miller i Kwaśniewski o więzieniach CIA: Jakby co, nic nie pamiętamy
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail