Z okazji powołania podkomisji wczoraj w Ministerstwie Obrony Narodowej zorganizowano uroczystość, na którą zaproszono bliskich ofiar. Rozpoczęto godnie, od wyświetlenia spotu, na którym przypomniano prezydenta Lecha Kaczyńskiego (?61 l.) i inne tragicznie zmarłe osoby. Po filmie głos zabrał Antoni Macierewicz. - Skala tragedii smoleńskiej była związana także z tym, jak ówcześni rządzący potraktowali tych, którzy polegli - oskarżał poprzedników o zaniechania i błędy w badaniu katastrofy. Szef MON mówił też o "zniszczeniu 400 kart i meldunków, jakie zostały dostarczone 10 kwietnia do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego".
Zobacz także: Jarosław Kaczyński zapowiada: powstanie pomnik smoleński
Na czele nowej podkomisji stanął Wacław Berczyński - jeden z byłych ekspertów smoleńskiego zespołu parlamentarnego Macierewicza. Krytykował ustalenia komisji Millera, twierdził, że ślady na fragmentach poszycia wraku wskazują, że tupolew został rozerwany od wewnątrz. - Samolot musiał rozpaść się w powietrzu. Wykonałem bardzo proste obliczenia. Cała część tylna z silnikami odpadła już w powietrzu - mówił na jednym z posiedzeń. - Jedynie eksplozja mogła spowodować wyrwanie dziesiątków nitów spalających konstrukcję skrzydła rządowego tupolewa - przekonywał kilka lat temu.
Badanie przyczyn katastrofy ruszy od nowa. Tymczasem wczoraj upłynął termin, który polscy prokuratorzy wyznaczyli rosyjskim pracownikom wieży z lotniska na Smoleńsku na stawienie się w charakterze podejrzanych. Władze rosyjskie odmówiły spełnienia polskiej prośby.