Norbert Maliszewski: Wyborcom można WSZYSTKO BEZKARNIE OBIECAĆ?

2011-09-27 21:09

- Czy działa taka zasada, im więcej obiecamy innym, tym lepiej? - W Polsce to wszystko jest postawione na głowie. Obietnice wyborcze są traktowane jako coś całkowicie niewiążącego. To dziwne. Jak idzie się do sklepu i kupuje drogi przedmiot, na którego pudełku są rozmaite zapowiedzi, obietnice czy funkcje, a potem to wszystko nie działa albo działa kiepsko, to już się tego przedmiotu nie chce.

- Zupełnie jak tablet.

- Coś w tym jest, ale jednak politycy obiecują więcej niż tablety.

- Na Zachodzie nie kłamią?

- Na pewno nie tak bardzo, jak to robią u nas. Nie w tej skali. Politycy są rozliczani ze swoich obietnic, a ich niespełnianie owocuje klęską w kolejnych wyborach. Nie przyjmuje się zasady, że w kampanii można powiedzieć wszystko. A u nas zakłada się, że można wszystko bezkarnie obiecać, bo wyborca ma trzysekundową pamięć złotej rybki, więc można mu to samo wciskać na nowo, i że on i tak będzie głosował na te same osoby.

- Z drugiej strony może dlatego, że kampanie były tak pełne pustych frazesów, mieliśmy co wybory rotację, nikt nie utrzymał się dwa razy przy władzy?

- To raczej wynikało z afer, jak choćby afera Rywina, czy rozczarowania ruchami i decyzjami politycznymi.

- Polacy akceptują kłamstwa wyborcze?

- W tym właśnie jest problem, że chyba tak, zaakceptowali je jako coś co towarzyszy polityce, ale nie rodzi żadnych zobowiązań. Pamiętam, że mniej więcej trzy lata temu robiono badania i wyszło z nich, że ludzie za największe niespełnione obietnice uznali likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia i budowę trzech milionów mieszkań. A więc zapowiedzi PO i PiS - dwóch największych partii. Politycy wiedzą, że ludzie akceptują obietnice bez pokrycie, więc je składają.

- Więc programy, hasła wyborcze, stały się tylko formalnością, na zasadzie "jak inni wymyślają, to ja też"?

- Niestety, ludzie uważają, że to jest trochę tak jak na jarmarku czy odpuście, gdzie nieodłącznym elementem muszą być petardy, rozmaite popisy, ale nie przekładają się one na coś, co byłoby wiążące. To w oczywisty sposób szkodliwe, bo politycy mają poczucie, że uwalnia ich to od odpowiedzialności.

Norbert Maliszewski

Psycholog społeczny

Artykuł pochodzi z nowego tygodnika opinii: "to ROBIĆ!"

Tygodnik to ROBIĆ! ukazuje się w każdy wtorek jako bezpłatny dodatek do Super Expressu.

Nasi Partnerzy polecają