- Trump zapewnił o utrzymaniu wojsk USA w Polsce
- Rozmowa odbyła się kilka godzin po ataku dronów „ważny gest dyplomatyczny”
- Leśkiewicz: „Po raz pierwszy kraj NATO został w ten sposób zaatakowany”
- To akt agresji, ale nie wypowiedzenie wojny
- Dyplomacja USA ostrożna, ale „cisza jest też sygnałem”
- Nawrocki od miesięcy ostrzegał, by nie ufać Putinowi
Trump zapewnił: wojska USA zostają w Polsce
– Prezydent Karol Nawrocki usłyszał zapewnienie wsparcia Stanów Zjednoczonych w budowie bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO. Prezydent Trump potwierdził utrzymanie amerykańskiego kontyngentu w Polsce. To były bardzo poważne słowa dyplomatyczne – mówił Leśkiewicz.
Rzecznik zwrócił uwagę, że rozmowa odbyła się już kilka godzin po ataku, co samo w sobie stanowi mocny gest sojuszniczy.
„Pierwszy taki atak na kraj NATO”
Według Leśkiewicza, sytuacja z wtorku na środę to punkt zwrotny.
– Po raz pierwszy kraj NATO został w taki sposób zaatakowany przez Federację Rosyjską. Wleciało kilkanaście dronów, kilka udało się zestrzelić. To można nazwać aktem agresji – zaznaczył.
Dodał, że nie należy oczekiwać natychmiastowych decyzji militarnych. – To wymaga rozmów, dramatycznych ustaleń. Wczoraj do takich rozmów doszło – podkreślił.
Reakcje Europy i cisza Waszyngtonu
W studiu RMF24 Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę, że mimo skali wydarzeń w Polsce, Biały Dom zachowuje dużą powściągliwość.
Morawiecki ujawnia! MON wykluczył własny polski system obrony przeciw dronom
– Rzeczywiście Donald Trump napisał jednego tweeta, ale sama rozmowa z prezydentem Nawrockim jest gestem dyplomatycznym, który znaczy bardzo wiele – uspokajał Rafał Leśkiewicz.
Rzecznik prezydenta wyjaśniał, że w dyplomacji czasem najważniejsze są działania podejmowane za kulisami, a nie medialne deklaracje. Podkreślił, że sam fakt przeprowadzenia rozmowy z przywódcą najpotężniejszego państwa NATO zaledwie kilka godzin po incydencie jest sygnałem o ogromnym znaczeniu.
Leśkiewicz odniósł się również do komentarza ambasadora Polski w USA Marka Magierowskiego, który mówił o „dojmującym milczeniu” amerykańskiej administracji.
– Dyplomacja lubi ciszę – odparł rzecznik, sugerując, że w polityce międzynarodowej nie zawsze potrzebne są szybkie i publiczne oświadczenia.
„To jest akt agresji, ale nie wojna”
Pytany o to, jak Warszawa ocenia wydarzenia z wtorkowej nocy, Leśkiewicz podkreślił, że sprawa jest bardzo poważna.
– To jest akt agresji, ale nie jest to wypowiedzenie wojny – zaznaczył, dodając, że nie można pochopnie używać słów, które mogą nieść konsekwencje polityczne czy militarne.
Rzecznik podkreślił, że rozmowa Trump–Nawrocki była kontynuacją wcześniejszych ustaleń obu przywódców i świadczy o tym, że sojusz polsko-amerykański działa w praktyce, a nie tylko na papierze.
– Prezydent Trump podzielił się swoją opinią na temat wydarzeń, a rozmowa była konsekwencją wcześniejszych ustaleń obu prezydentów – wyjaśniał.
Leśkiewicz przypomniał również, że prezydent Karol Nawrocki od dawna ostrzegał przed polityką Kremla i w rozmowach z przywódcami zachodnimi apelował, by nie dać się zwieść rosyjskim deklaracjom.
Trump zapewnił: wojska USA zostają w Polsce
– Prezydent Karol Nawrocki usłyszał zapewnienie wsparcia Stanów Zjednoczonych w budowie bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO. Prezydent Trump potwierdził utrzymanie amerykańskiego kontyngentu w Polsce. To były bardzo poważne słowa dyplomatyczne – mówił Leśkiewicz.
„Rosji nie udało się nas podzielić”
Leśkiewicz nie ma wątpliwości, że celem ataku była próba destabilizacji polskiej sceny politycznej.
– Rosjanie chcieli wywołać chaos i zwiększyć polaryzację. Moim zdaniem im się to nie udało – wszyscy zachowali się odpowiedzialnie, także w Sejmie i podczas wystąpień premiera i prezydenta – mówił.
Rzecznik ostrzegł jednak przed rosnącą falą manipulacji w sieci. – Widać działanie rosyjskich trolli, masę hejterskich wpisów i manipulacji. Walka z dezinformacją to dziś jedno z kluczowych pól bitwy – stwierdził.
