„Super Express”: – Kilka dni temu nie krył pan oburzenia pomysłem uzależnienia wysokości składki na ZUS od dochodu, gdyż przedsiębiorcy w większości mieli zapłacić dużo więcej niż do tej pory. Teraz okazuje się, że owszem – składka będzie zależna od dochodu, ale tylko dla najmniej zarabiających przedsiębiorców, a maksymalna nie przekroczy wysokości składki planowanej na 2020 rok. Czyli rozwiązanie dla przedsiębiorców jednak korzystne?
Cezary Kaźmierczak: – Uporządkujmy te kwestie. Jeśli chodzi o składkę ZUS-owską, to generalnie problem nie dotyczył wszystkich przedsiębiorców, bo dla tych najlepiej sytuowanych ryczałt nie był wielkim obciążeniem. Problem dotykał tak naprawdę dwóch grup. Pierwszą byli przedsiębiorcy rozpoczynający działalność, dla których składka była zbyt wysoka i stanowiła barierę i dla otwierania działalności gospodarczej, i dla jej prowadzenia. Ale tu rząd przygotował już dawno korzystne rozwiązania, taki dwu i pół letni pas startowy – pół roku bez obowiązkowej składki, dwa lata ze składką niższą. Natomiast był nierozwiązany problem w przypadku malutkich działalności gospodarczych. Na przykład elektryka na wsi, który rozpoczął działalność nie dlatego, że był jakimś dużym biznesmenem, ale dlatego, że była to dla niego możliwość znalezienia zatrudnienia.
– Rząd przygotował jednak pakiet ustaw dla biznesu, ustawa o małym ZUS-ie miała tym ludziom pomóc?
– Ta ustawa o małym ZUS-ie została całkowicie zepsuta. Apelowaliśmy i do rządu i do ZUS-u o podjęcie działań, które naprostują tę sytuację. Jak się okazuje teraz rząd planuje to rozwiązać w ten sposób, by najmniejsze działalności gospodarcze płaciły tę składkę mniejszą, uzależnioną od dochodu.
– I jako organizacja pracodawców popieracie ten rządowy projekt?
– Z tego co wiem to na razie jest idea, nie ma konkretnego projektu. Ale co do zasady tę ideę oczywiście popieramy. Jeśli to zostanie dobrze przeprowadzone to będzie to krok w bardzo dobrym kierunku.
– Czy nie powinno to iść jednak dalej – na przykład PSL z Kukizem proponują w ogóle dobrowolną składkę na ZUS. Rozwiązanie takie sprawdza się w tym momencie w Niemczech?
– Niemcy akurat się z tego wycofują. Ale co do zasady – pomysł dobrowolnego ZUS-u mogę popierać. Jednak jest to fantazja polityczna, postulat nierealny w polskich warunkach. Można równie dobrze rozmawiać o tym, by w Polsce były dobrowolne podatki. Choć tak na marginesie w Polsce podatek CIT jest de facto podatkiem dobrowolnym.
– Od kilku dni tematem, który grzeje w mediach jest sprawa podwyżki pensji minimalnej. Niektórzy mówią, że dzięki temu staniemy się państwem dobrobytu, a przedsiębiorcy nawet zyskają, inni, że padnie szereg drobnych i średnich firm?
– Jak mawia Woody Allen przewidywanie jest trudne, ponieważ dotyczy przyszłości. Podwyższenie płacy minimalnej to bardzo duża ingerencja w rynek. Ingerencja o skali dotąd niespotykanej. Podobna historia zdarzyła się na Węgrzech. Tam podniesiono płace minimalne o 50 proc. U nas ma być to 70 proc. Obserwując jak to przebiegło gdzie indziej, tylko jedna rzecz jest pewna.
– Jaka?
– Wszystko podrożeje. Nawet największy kretyn prowadząc firmę jest w stanie wliczyć koszt podatku w cenę usługi. Będą na pewno inne skutki, których teraz nie jesteśmy w stanie przewidzieć, wyjdą rzeczy, których teraz nikt się nie spodziewa. Wzrost płac będzie tu wynikał nie z wyższej wydajności, czy produktywności pracy, ale z administracyjnej ingerencji w rynek. O skutkach będziemy mogli mówić za kilka lat.