"Super Express": - Czemu Polsce i Rosji nie udało się osiągnąć kompromisu ws. katastrofy smoleńskiej?
Nikołaj Swanidze: - Kwestia tej katastrofy jest niezwykle bolesna dla obu stron. Bolesna dla Polski, gdyż dotyczy jej samooceny. Bolesna dla Rosji, gdyż dotyczy oceny efektywności państwa i jej służb. Dlatego żadna ze stron nie chce przyjąć swojej części odpowiedzialności za to, co się stało, choć oczywiście na każdej z nich spoczywa część winy.
- Jaka, pana zdaniem?
- Z tego, co widzę, to z jednej strony polscy piloci nie byli odpowiednio przygotowani do tego lotu i wywierana była na nich presja ze strony wysokich oficerów obecnych na pokładzie. Nie wierzę też w to, że obsługa naziemna działała absolutnie prawidłowo. Mam w ogóle wątpliwości co do działania jakichkolwiek służb we współczesnej Rosji. Oni też są nie najlepiej przygotowani do wykonywania swoich obowiązków. Na ich szkolenia przekazywane są niedostateczne fundusze. Również na nich wywierana jest presja dowództwa. W tej kwestii Polacy i Rosjanie są siebie warci.
- Wierzy pan, że i Polacy, i Rosjanie uznają swoją część odpowiedzialności?
- Myślę, że sam fakt, że obie strony są współwinne, doprowadzi do tego, że każda z nich będzie próbowała przerzucić jak największą odpowiedzialność na partnera.
- W ostatnich miesiącach obserwowaliśmy wyraźną poprawę wzajemnych stosunków. Sprawa katastrofy smoleńskiej nie doprowadzi do powrotu do zimnej wojny między naszymi krajami?
- Mam ogromną nadzieję, że tak się nie stanie. Widzieliśmy, że i Rosja, i Polska potrafią ze sobą normalnie rozmawiać. Nie chciałbym, żeby ten ogromny wysiłek, którego dokonały nasze kraje, aby przezwyciężyć wzajemne animozje, poszedł na marne.
- Niestety, wygląda na to, że może...
- Wie pan, jeśli ktoś ma złe intencje, zawsze znajdzie jakiś powód, żeby szukać dziury w całym. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że kontrolerzy, którzy mają swoje na sumieniu, nie działali z premedytacją i nie chcieli zabić najwyższych polskich urzędników. Mogę pana zapewnić, że tego dnia, w takich warunkach, przy tych kontrolerach zginęliby także rosyjscy oficjele.
- Dojdziemy do porozumienia?
- Wkrótce opadną emocje. Wszyscy zrozumiemy, że to, co się działo 10 kwietnia 2010 roku to nie drugi Katyń. Nikt nikogo tam nie zamordował. Do tej ogromnej tragedii doprowadziły zwyczajnie ludzkie błędy. Dlatego nie chciałbym, żeby rozdmuchiwać tę sprawę i czynić z niej powód do wzajemnych pretensji. Wierzę, że niedługo osiągniemy kompromis, który zadowoli obie strony.
Nikołaj Swanidze
Historyk, dziennikarz, autor progra- mów telewizyjnych