"Super Express": - Przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu trwa walka o rehabilitację ofiar Katynia. Rosja wyraźnie nie chce odpuścić sprawy i twierdzi, że rodziny ofiar nie mogą czuć się poszkodowane przez państwo radzieckie, ponieważ nawet nie znały swoich ojców, którzy zginęli z rąk NKWD. Skąd takie obcesowe potraktowanie skarżących?
Nikita Pietrow: - W Polsce istnieje stowarzyszenie rodzin, których bliscy zginęli w Katyniu. Już sam ten fakt niezwykle drażni rosyjskie władze, ponieważ taka konsolidacja jest ogromną siłą, z którą na co dzień nie spotykają się w Rosji. Tu społeczeństwo jest bardziej zatomizowane i dla władz jest to bardzo wygodne. Jeśli spotykają się z tak zorganizowanym przeciwnikiem, oczywiście zaczynają się denerwować i używać ostrego języka, aby obniżyć jego wiarygodność i znaczenie. Rosja w Strasburgu zastosowała typową dla siebie linię obrony, ale nie zmienia to faktu, że to ewidentna kpina z rodzin ofiar.
- A jak pan się odnosi do twierdzeń władz, że trybunał w Strasburgu nie powinien zajmować się zbrodnią katyńską, bo miała ona miejsce 70 lat temu, a Rosja nie ratyfikowała wtedy europejskiej Karty Praw Człowieka?
- Moim zdaniem, to także typowa zagrywka prawnicza, chociaż taka interpretacja świadczy raczej o kiepskiej znajomości prawa. Skarga w Strasburgu nie dotyczy bowiem ustalenia, czy za Katyń odpowiadają Rosjanie, czy nie, bo tego nikt z władz nie kwestionuje, ale sprawy, która wynikła po 1998 roku, kiedy Rosja przyjęła już Kartę Praw Człowieka. Chodzi o zamknięcie w 2004 roku śledztwa w sprawie rehabilitacji ofiar NKWD, o którą zabiegają rodziny ofiar.
- Niedawno słyszeliśmy z ust Siergieja Ławrowa i w administracji prezydenta, że trwają prace nad sposobem przeprowadzenia rehabilitacji ofiar Katynia. Władze się z tego pomysłu wycofały?
- Trzeba oddzielić to, co dzieje się w Strasburgu, od głosów docierających z Moskwy. W pierwszym przypadku władze bronią swojego dobrego imienia na arenie międzynarodowej, a w drugim jednak próbują znaleźć sposób na rehabilitację akceptowalny i dla Rosji, i Polski, bo chcą jakoś wyjść w tej sytuacji. Nie wykluczam, że znalezienie rozwiązania w Moskwie szybko zakończy spór w Strasburgu, który wyraźnie nie jest na rękę Kremlowi.
Nikita Pietrow
Historyk. Wiceszef rosyjskiego stowarzyszenia "Memoriał"