Samoloty te zakupione zostały jeszcze przez poprzedni rząd. Uznano wówczas, że przetarg okazał się dużym sukcesem (zważywszy na ostateczną cenę). 8 listopada 2016 dwa pierwsze samoloty wylądowały w Polsce. Miały zostać ochrzczone jako "Bieliki" podczas formalnej ceremonii 24 listopada. Matką chrzestną zostać miała pierwsza dama.
Do tego zdarzenia jednak nie doszło, gdyż w międzyczasie MON wszedł w spór z włoskim producentem. W opinii resortu Macierewicza włoski producent zawalił temat, ponieważ nie zdobył na czas licencji na wszystkie możliwe typy rakiet, które wykorzystać można na symulatorze walki (co gwarantować miał w kontrakcie). Ówczesny inspektor sił powietrznych, gen. Tomasz Drewniak namawiał MON, aby mimo to przyjął śmigłowce i starał się osiągnąć kompromis. Decydować o tym miały m.in. względy ekonomiczne, gdyż koszt symulatora samolotu F-16 to 125 000zł, a tożsamy w "Bieliku" jedynie 40 000zł.
Choć Włosi zaproponowali aneks do umowy, który zobowiązywałby ich do dostarczenia brakującego oprogramowania jak również późniejszego update'u systemu, to MON pozostało głuche na argumenty Drewniaka i straszy kontrahentów sądem. W tym czasie samoloty stoją a minąć musi ok. pół roku, aby Włosi uzupełnili braki w oprogramowaniu. W międzyczasie gen. Drewniak stracił stanowisko zaś w czerwcu dolecieć mają kolejne dwa "Bieliki".
Zobacz także: Michał Dworczyk nowym wiceministrem obrony narodowej- kim jest?
Sprostowanie:
MON nie ponosi jakiejkolwiek winy za opóźnienie wdrożenia samolotów M-346 Bielik. Opóźnienie wynika wyłącznie z braku niektórych funkcji samolotów, za co winę ponosi strona włoska. Za nieprawdziwe informacje przepraszamy.