Pijany żołnierz urządził strzelaninę na drodze
Według ustaleń, 25-latek w mundurze, oddaliwszy się od obozowiska Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie, otworzył ogień do nadjeżdżającego cywilnego auta. W pojeździe znajdowali się ojciec i jego nastoletnia córka. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale tragedia była o włos. Po strzelaninie żołnierz ukrył się w pobliskim lesie, gdzie został zatrzymany przez innych żołnierzy.
Badanie alkomatem wykazało, że miał blisko 2 promile alkoholu we krwi.
"Przecież on mógł zabić pół naszej wsi!". Mieszkańcy w szoku. Pijany żołnierz strzelał w Mielniku
Minister MON: „Nie ma pobłażania dla bandyckiego zachowania”
Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i szef MON, zabrał głos w tej sprawie. W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych podkreślił, że żołnierz zostanie natychmiast wydalony ze służby i poniesie odpowiedzialność karną. „Nie ma pobłażania dla takiego bandyckiego zachowania” – napisał Kosiniak-Kamysz.
Rzecznik operacji „Bezpieczne Podlasie”, ppłk Kamil Dołęzka, przyznał, że incydent rzuca cień na pracę wszystkich żołnierzy stacjonujących na granicy.
Zarzuty: usiłowanie zabójstwa i groźby karalne
Prokuratura już postawiła 25-latkowi zarzuty usiłowania zabójstwa, kierowania gróźb karalnych oraz przekroczenia uprawnień. Za te czyny grozi mu wieloletnie więzienie.
Nieoficjalnie wiadomo, że żołnierz służył na granicy od grudnia 2024 roku. Jego zachowanie budzi pytania o procedury bezpieczeństwa i nadzór nad personelem wojskowym w tak wrażliwych miejscach, jak strefa przygraniczna.
Cień na służbie wojskowej
To tragiczne wydarzenie ponownie stawia w centrum uwagi kwestie związane z funkcjonowaniem służb mundurowych na granicy. Incydent w Mielniku wywołał falę oburzenia zarówno wśród obywateli, jak i polityków. Czy procedury bezpieczeństwa są wystarczające? Jak zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości?
Jedno jest pewne – słowa szefa MON o „braku pobłażania” zapowiadają zdecydowane działania wobec takich incydentów. Polska opinia publiczna czeka teraz na dalszy rozwój wydarzeń i wyjaśnienie tej bulwersującej sprawy.
Poniżej galeria zdjęć Władysława Kosiniaka-Kamysza. Zapraszamy