Niestety, sprawdziliśmy

2009-02-17 3:00

We wczorajszym komentarzu pisałem o porwaniu ze szpitala dwudniowego maluszka przez niezrównoważoną kobietę. Pisałem o bólu i strachu matki i jej najbliższych, kiedy nie wiadomo jeszcze było, gdzie jest porwane dziecko.

Pisałem o, na szczęście, dobrym zakończeniu tego zdarzenia i o tym, że nigdy nie powinno do niego dojść. Miałem nadzieję, że polskie szpitale wezmą sobie do serca historię z Krakowa i nie dopuszczą, żeby gdziekolwiek i kiedykolwiek się powtórzyła.

My z "Super Expressu" mamy jednak zwyczaj sprawdzania. Więc sprawdziliśmy, czy kilka dni po porwaniu noworodka na oddział z maluszkami można bez sprawdzania wejść i wyjść. Nasz reporter wcielił się w rolę porywacza. Niestety, udało mu się wszystko, co wspólnie zaplanowaliśmy - proszę przeczytać o tym na stronie 2-3 dzisiejszego wydania. Ten materiał zrobiliśmy po to, żeby dyrekcje szpitali sprawdziły swoje procedury, ale także po to, żeby pacjenci i pacjentki wymusiły na administracjach zagwarantowanie bezpieczeństwa na szpitalnych oddziałach. Nie jest jeszcze za późno.