"Super Express": - Jeszcze kilka dni temu Ministerstwo Zdrowia uspokajało, że leków używanych w leczeniu onkologicznym nie zabraknie. Tymczasem dzisiaj mamy już do czynienia z sytuacją, w której pacjenci jeżdżą po Polsce w poszukiwaniu szpitali, które mogą im pomóc, a hurtownie nie dysponują żadnymi lekami. Czy to efekt zaniechania ze strony MZ?
Marek Balicki: - To dla mnie kompletnie zaskakujące i zdumiewające, że doszło do takiej sytuacji. Sprawa była znana praktycznie od jesieni zeszłego roku i było aż nadto czasu, by podjąć działania zapobiegawcze. Tymczasem ministerstwo dopuściło do sytuacji, która nie miała prawa się wydarzyć. To skandal, bo w leczeniu onkologicznym po prostu nie może być przerwy. Brak leków, który może ją spowodować, oznacza de facto, że cała terapia traci skuteczność.
- Czyli można było uniknąć tego zamieszania?
- Parę dni temu poprzednik wiceministra Szulca, który odpowiadał w MZ za politykę lekową, powiedział, że kiedy za jego czasów doszło do podobnego problemu z lekami, to zaczęto na gwałt ściągać je transportami lotniczymi. Obecnie nikt nawet się nie zająknął o takiej możliwości, a nawet mamy do czynienia z bagatelizowaniem całego problemu. To w sposób zdecydowany obciąża nie tylko politycznie, ale również moralnie Ministerstwo Zdrowia, a tym samym jego szefa, czyli ministra Arłukowicza.
- Ministerstwo twierdzi, że spokojnie można zastosować zamienniki, ewentualnie import docelowy leków...
- Tylko że nikt tego nie robi. Import docelowy stosuje się w indywidualnych przypadkach, a nie na skalę całego kraju. Z kolei zamienniki są wielokrotnie droższe niż oryginalne leki i szpitali na nie po prostu nie stać. Zwłaszcza że nie otrzymały one od ministerstwa żadnych gwarancji finansowych na pokrycie ich zakupu.
- Czyli kolejne zaniedbanie...
- Pytanie - skoro rząd nie jest w stanie rozwiązać takiej sprawy, która naprawdę nie jest żadnym skomplikowanym przedsięwzięciem, to rodzi się pytanie: po co jest rząd? Do czego jest nam potrzebny? On po prostu nie działa.
- Dodatkowo minister Arłukowicz postanowił nie udzielać komentarzy w tej sprawie.
- Po prostu się schował i wybrał ucieczkę od problemu. Minister Arłukowicz bardzo lubi występować w mediach, kiedy wszystko jest dobrze, ale kiedy coś w trybach jego ministerstwa szwankuje i trzeba wziąć odpowiedzialność za błędy, nagle zapada się pod ziemię. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, zwłaszcza że wina ministerstwa jest oczywista.
- Może więc warto zastanowić się nad ewentualnym odwołaniem go ze sprawowanej funkcji?
- Biorąc pod uwagę, że już teraz możemy przewidzieć, iż w najbliższej przyszłości pojawią się kolejne problemy - dokładniej z programami lekowymi - trzeba zadać sobie to pytanie. Bo już teraz wiemy, że sprawa leków wspomagających terapię onkologiczną nie jest ostatnim problemem z udziałem Ministerstwa Zdrowia.
Marek Balicki
Minister zdrowia w latach 2003 i 2004-2005