Niemcy pozwolili Rosjanom z Berlina na poparcie wojny. Prof. Przyłębski mówi o "ruskiej bucie"
Jak informuje PAP, prof. Andrzej Przyłębski skrytykował rosyjskie demonstracje w Berlinie i innych niemieckich miastach, których uczestnicy wyrażali poparcie dla Władimira Putina i agresji na Ukrainę. W ich trakcie można było zobaczyć rosyjskie i sowiecie flagi, dlatego były ambasador RP w Niemczech nie rozumie, dlaczego niemieckie władze pozwoliły w ogóle na podobne manifestacje. Zwraca on uwagę, że Rosjanie mieszkający w Niemczech mają też dostęp do innych niż siejące putinowską propagandę mediów, ale mimo to postanowili poprzeć wojnę na Ukrainie. Oficjalna zgoda na demonstracje miała na celu nie obarczanie obywateli rosyjskich mieszkających za naszą zachodnią granicą odpowiedzialnością za działania Putina, ale w praktyce przyniosło to odwrotny skutek od oczekiwanego.
- (...) I co? Zero refleksji, zero empatii, zero pokory. Zamiast tego "ruska buta" - mówi PAP Przyłębski.
Jak informuje PAP, nie wszyscy okazali się tak tolerancyjni jak niemieckie władze. Oburzenie demonstracjami Rosjan wyraziło część mediów, a nasi zachodni sąsiedzi organizowali też kontrdemonstracje czy wręcz próbowali zablokować rosyjskie kolumny samochodów. Przyłębski podkreśla, że prowojenne i proputinowskie manifestacje pokazały Niemcom prawdziwą twarz mieszkających tam Rosjan. Jak dodaje, "w Berlinie całe kwartały kamienic są w posiadaniu Rosjan, mają oni swoje sklepy, swoje sale koncertowe, swoje radio".