Proces twórcom serialu wytoczyli w 2016 roku kpt. Zbigniew Radłowski (94 l.) oraz Światowy Związek Żołnierzy AK. Ich zdaniem obraz „Nasze matki, nasi ojcowie” naruszał dobra osobiste rozumiane jako prawo do tożsamości, dumy i godności narodowej oraz wolności od mowy nienawiści. Według nich w serialu znalazły się sceny, które mają dowodzić, że AK była współwinna zbrodni na Żydach, Niemcy zaś zostali przedstawieni jako ofiary II wojny światowej.
- Wiele przeżyłem, ale żadne z moich dotychczasowych doświadczeń nie przygotowało mnie na konieczność walki o prawdę historyczną w sądach, kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej – mówił kpt. Radłowski. - Prawda o wydarzeniach, które były udziałem wielu milionów Polaków, wydawała nam się tak oczywista, że niemożliwa do podważenia – dodał.
Piotr Niezgódka, adwokat twórców serialu, zapewnił, że ich intencją nie było zaprzeczanie prawdzie historycznej i jego zdaniem przy realizacji produkcji zachowano rzetelność. - Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku, złożymy apelację – zapowiedział.