O podpaleniu mobilnego punktu szczepień oraz siedziby sanepidu w Zamościu powiadomił rano premier Mateusz Morawiecki. Gdy wiadomość ta doszła do ministra zdrowia, ten bez chwili wahania postanowił jechać do miasta. Adam Niedzielski pojawił się w Zamościu i skomentował niebezpieczne zajście, do którego doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. - "Doszło do aktu terroru, który jest skierowany nie tylko wobec osób, które pracują w powiatowej inspekcji sanitarnej, ale także wobec państwa" - oświadczył minister. Jak dodał atak ten nastąpił po wylaniu się internetowego hejtu. - "Mieliśmy do czynienia z kampanią fejk newsów, z kampanią oszczerstw, kłamstw, które po prostu były puszczane w eter. Ich dementowanie, które zasadzie jest niemożliwe przy takim natłoku informacji, prowadziło absolutnie nie do podjęcia dyskusji, tylko prowadziło do coraz większych oszczerstw, coraz większej eskalacji, również agresji w sieci" – powiedział zmartwiony całą sytuacją Adam Niedzielski. Według ministra zdrowia 25 lipca doszło do kolejnego etapu agresji, która przybrała formę przemocy fizycznej skierowanej wobec pracowników punktów szczepień i osób chroniących punkt szczepień w Grodzisku Mazowieckim. Minister zapowiedział też, że wyznaczona zostaje nagroda za pomoc w odnalezieniu sprawców ataku w Zamościu, to 10 tys. zł: - "Apeluję o przekazywanie policji informacji o tego typu aktach wandalizmu. Zero tolerancji dla takich zachowań".
Duda dostanie ogromną podwyżkę pensji?! Liczby robią wrażenie