"Super Express": - Wczoraj do Polski przybyła stuosobowa delegacja chińskich przedsiębiorców i inwestorów. Spędzą oni w naszym kraju aż cztery dni. W trakcie wizyty zostanie podpisana deklaracja o współpracy między chińskim Ministerstwem Handlu i polskim Ministerstwem Gospodarki. Goście z Chin spotkali się już z prezydentem i z premierem...
Paweł Graś: - Tę wizytę zamierzamy przekuć w sukces obydwu państw.
Przeczytaj koniecznie: Chińscy komuniści z wizytą u Donalda Tuska
- I właśnie na tym kończą się jednoznacznie pozytywne informacje, gdyż przewodzący delegacji, wysoki chiński notabl Jia Qinglin, jest oskarżany o zbrodnie ludobójstwa i tortury wobec obywateli Chin należących do Falun Gong. Kiedy już to wiemy, powstaje pytanie: czy Polsce - krajowi, który doświadczył dyktatury, i społeczeństwu, które otrzymywało wsparcie w swojej walce o pełnię swobód - wypada właśnie w takich okolicznościach zabiegać o prosperity?
- W kwestii łamania praw człowieka w Chinach stanowisko Polski jest niezmienne. Marszałek Senatu poruszył m.in. niepokojący dla nas fakt osadzenia w więzieniu laureata Pokojowej Nagrody Nobla.
- I nasz gość chyba nie wykonał telefonu, w którym nakazał pozytywne zadośćuczynienie polskiemu niepokojowi. Zaistniało już jednak i zaistnieją jeszcze w trakcie tej wizyty pola zgody - wszystkie odnoszą się do kwestii gospodarczych.
- Nie można abstrahować od tego, że Chiny są naszym bardzo ważnym partnerem gospodarczym. Jest duże obustronne zainteresowanie biznesowe i gospodarcze. Polski pawilon na EXPO w Szanghaju odwiedziło 8 milionów ludzi - to jest absolutny rekord, jeżeli chodzi o polskie ekspozycje na Światowych Targach. Chiny obronną ręką wychodzą z kryzysu, posiadają ogromną ilość środków i miejsc, w których mogą te środki inwestować. Polski rząd wychodzi temu naprzeciw, bo jesteśmy krajem, który wciąż się rozwija i potrzebuje inwestycji. Stąd kontakty między nami trwały, trwają - i będą trwać.
Patrz też: Pokojowa Nagroda Nobla 2010 dla Liu Xiaobo, więzionego dysydenta z Chin
- Członkowie delegacji udających się do Chin powinni wiedzieć, że je się tam pałeczkami, a na powitanie wyciąga się dwie ręce, a nie jedną. Członkowie chińskich delegacji muszą zaś wiedzieć, że u nas oficjalne spotkania zaczynają się od wysłuchania słów troski o prawa człowieka. A później przechodzi się do zagadnień biznesowych. Czy z naszej strony nie jest to cynizm w najczystszej postaci? Bo słowa nas nic nie kosztują. I, jak widać, nie poprawią też niczyjego losu.
- Ale nie za bardzo wiem, na jaki czyn mielibyśmy przekuć naszą niezmienną opinię w sprawie troski o prawa człowieka. Nie wypowiemy Chinom wojny.
- To przynajmniej - sami wobec siebie - przyznajmy się do bezsilności. I cynizm nazwijmy cynizmem.
- Obowiązkiem polskiego rządu jest dbanie o polskich obywateli i o rozwój gospodarczy kraju. I ten rząd, jak każdy poprzedni, tych interesów pilnuje. Polsce zależy, żeby robić z Chinami interesy. Pomimo wyrażania niezadowolenia przez liczne organizacje pozarządowe, rządy wszystkich państw z Chińczykami się liczą i wszystkie z Chinami robią interesy. Ale to nie znaczy, że polskie rządy zapominają o artykułowaniu naszych oczekiwań wobec zmian w Chinach. Najdobitniejszym dowodem na naszą twardą postawę w tej sprawie jest to, że - w przeciwieństwie do szeregu innych krajów europejskich - Dalajlama jest zapraszany do Polski i często u nas gości.
Paweł Graś
Rzecznik prasowy rządu