Super Express: - Czy podwyżki dla polityków w obecnym okresie to dobra decyzja?
Andrzej Stankiewicz: - To nie jest dobry pomysł w tym momencie, gdy jest duża niepewność gospodarcza. Nasze zarobki i świadczenia, które dostajemy od państwa są pożerane przez inflację. Przyznawanie sobie przez polityków podwyżek jest co najmniej nie najlepszym pomysłem.
- Być może dobrym pomysłem byłoby podwyższenie płac polityków, ale nie wszystkich.
- Nawet jeżeli dostrzegam konieczność zwiększenia płac w niektórych sektorach, np. dla wiceministrów niektórych, to dlaczego mają dostać podwyżki wszyscy politycy? Czy naprawdę podwyżki muszą dostać wszyscy od prezydenta przez premiera, wszystkich ministrów, wiceministrów, marszałka Sejmu, marszałka Senatu, posłów, senatorów i samorządowców? Jest tak w normalnym życiu, w firmach w których pracujemy, nawet ludzie, którzy zajmują podobne stanowiska są różnie wynagradzani, bo część jest lepsza, część gorsza. A oni wszyscy przyznali sobie podwyżki bez względu jakiej jakości jest ich praca. Nie jest tajemnicą, że nie wszyscy w rządzie się przemęczają. Przede wszystkim oni dostają podwyżki w skali od 40 proc. do 70 proc. i to jest niebywała skala. Wszystko to razem powoduje mój opór i sprzeciw.
- Co w takim razie z jawnością majątków małżonków polskich polityków z podpisaną intercyzą?
- Przypominam, że PiS obiecywał, że politycy będą ujawniać majątki swoich małżonków, jeśli nie mają wspólnoty majątkowej lub mają intercyzy. Była ustawa, która miała doprowadzić, że mieliśmy poznać majątki Pani Morawieckiej, Pani Szumowskiej. Do tej pory nie poznaliśmy. Ten sam prezydent, który podnosi płace politykom swoim rozporządzeniem, skierował ustawę o jawności majątków małżonków do Trybunału Konstytucyjnego. Jest on jedna kontrolowany przez PiS i się tą ustawą nie zajmuje. Przy ujawnieniu majątków ich małżonków o podwyżkach możemy rozmawiać.
- Komu się należą podwyżki?
- Parlamentarzystom można przywrócić to, co im Kaczyński zabrał. Kaczyński pod publiczkę trzy lata temu obniżył im wynagrodzenia o 20 proc. Dzisiaj politycy PiS-u mówią, że od 20 lat Polacy się bogacą, a politycy przez te 20 lat nie dostawali podwyżek. Dokładnie to samo można było powiedzieć trzy lata temu. Kaczyński obniżył im wtedy płacę. Te statystyki, na podstawie których oni biadolą, że zarabiają za mało one też trzy lata temu były aktualne. Jest segment, patrząc czysto rynkowo wiceministrów w resortach gospodarczych. Ale też wiceministrów, którzy zajmują się informatyką i cyberbezpieczeństwem. Trudno znaleźć ich do pracy, bo oni są sobie w stanie znaleźć pracę bardzo dobrze płatną na rynku. W tych resortach płace powinny być nieco wyższe. Nie wszyscy wiceministrowie są warci podwyżek. Nie wszyscy ciężko pracują i nie wszyscy znają się na tym, co robią. Jest grupa wiceministrów, którzy są dobrze wykształconymi prawnikami po aplikacjach, specjalistami od gospodarki, bankowości, informatyki i oni, za 8 tys. są średnio w tym stanie w dużym mieście pracować i oni są w stanie zarabiać o wiele więcej gdzie indziej.
- Jaki okres jest dobry na podwyżki dla polityków?
- 2018 rok, kiedy Kaczyński obniżał uposażenia poselskie, bo się bał reakcji społecznej, a to był moment, kiedy można było myśleć o podwyżkach. Bo sytuacja gospodarcza była dobra, ludzie trochę więcej zarabiali. Zasadniczo była przestrzeń, żeby lekko podnieść płace polityków. To jest taki moment, kiedy można myśleć o wzrostach. Dali 500+ ludziom, dali im jakieś świadczenia socjalne, było niskie bezrobocie na poziomie 5 proc., do tego jest wzrost płac rok do roku obserwowany i to był taki moment relatywnie dobry na podwyżki dla polityków, a PiS je obniżył. Politycznie bał się tego efektu dużych nagród, które wypłacali sobie wiceministrowie za czasów rządów Szydło. Teraz w czasie pandemii to jest duży kłopot.