Michnik pojawił się we francuskim telewizyjnym talk-show z generałem Wojciechem Jaruzelskim, polskim dyktatorem stanu wojennego, by pomóc w promocji wspomnień generała. Zaprzyjaźnił się nawet z Jerzym Urbanem".
Kręte drogi Michnika nie są tajemnicą. Ale nie każdy ma w sobie tyle determinacji, żeby o tym publicznie mówić. A Radek Sikorski ma. Mylą się jednak ci, którzy pomyśleli, że to wywiad sprzed paru dni. Takie opinie - przypomniane teraz przez portal Rebelya.pl - Sikorski głosił w 1994 r. w brytyjskim tygodniku "The Spectator". Ale wtedy nie był jeszcze salonowym ministrem Platformy...
Tym bardziej dziś nie zdobyłby się na kolejne słowa: "Dlaczego dziś Michnikowi jest bliżej do swoich byłych totalitarnych wrogów niż swoich niegdysiejszych antytotalitarnych sojuszników? (...) Niektórzy mają personalne wytłumaczenie - ojciec Michnika był ważnym przedwojennym komunistą i kolaborował z Sowietami w czasie wojny, jego matka pisała komunistyczne książki historyczne, jego przyrodni brat był stalinowskim sędzią, który skazywał polskich patriotów na śmierć w 1950 roku". Gdyby jednak Radek w 2012 r. tak "zaatakował" Adama, jaki byłby wrzask! Listy protestacyjne podpisane przez największe "autorytety", żądanie dymisji, a pewnie i proces sądowy.
Proces mógłby Radkowi wytoczyć nie tylko Michnik, ale też Wałęsa. Poczytajmy dalej myśli Radka: "WSI były ostatnią funkcjonującą organizacją komunistyczną, która mogła przejąć kontrolę nad krajem, gdyby ze Wschodu znów zaczęły wiać chłodniejsze wiatry. (...) Po upadku Jaruzelskiego WSI zaczęły rozglądać się za nowym patronem. Mniej więcej w tym samym czasie Lech Wałęsa, nowo wybrany prezydent Polski, również rozglądał się za nową bazą dla swojej władzy. ( ) Moralny autorytet polskiej prezydentury nie był dla niego wystarczający. Jak każdy prostak - a Wałęsa jest nim w głębi duszy - lubi ťfizyczneŤ sprawowanie władzy".
Komunista Michnik, prostak Wałęsa, wrogie państwu WSI - tego naprawdę już za wiele. Ale Sikorski może spać spokojnie, bo cytowany fragment jest również archiwalny. Pochodzi z 1992 r., z innego tekstu Radka dla "Spectatora". Wówczas przedrukowała go... "Gazeta Wyborcza", żeby dokopać zarówno Sikorskiemu, jak i Wałęsie. Bo do pupili redaktorów z Czerskiej obaj panowie nie należeli. Jakże inaczej jest dziś
Dziś skandal wywołałby jeszcze jeden tekst Sikorskiego ze wspomnianej brytyjskiej gazety: "Prezydent [Wałęsa - TP] wyznaczył teraz Waldemara Pawlaka, 32-letniego lidera partii chłopskiej na nowego premiera. Pawlak, przywódca dawnego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, był w starym, marionetkowym parlamencie lojalnym sojusznikiem partii komunistycznej. Negocjował po stronie komunistycznej w rozmowach Okrągłego Stołu. Nareszcie Wałęsa może pracować z człowiekiem, z którym czuje się wygodnie, premierem pochodzącym bezpośrednio ze starego obozu komunistycznego..." Przecież Pawlak to wicepremier obecnej koalicji! Jak można komuś takiemu ściskać dłoń? Nie wstyd panu, panie Radku?
Ale tamtego Radka już nie ma. Dzisiejszy Radek może bezwstydnie atakować tych, którym wcześniej służył, "dorzynać watahę". Czy to gorliwość neofity?
A jak jest w polityce zagranicznej? Jeszcze przed chwilą Rurociąg Północny był dla niego współczesnym paktem Ribbentrop-Mołotow. A dziś? "Mniej się obawiam niemieckiej siły, niż zaczynam bać się niemieckiej bezczynności". "Rosja jest potrzebna do rozwiązywania europejskich i globalnych problemów...". Panie Radku, nie ma jak wierność przekonaniom.