"Super Express" - Powitanie Donalda Tuska na Dworcu Centralnym w Warszawie to pani pomysł?
Kinga Gajewska: - To oddolna inicjatywa obywateli.
- Oddolna, ale wspierana przez PO autobusami.
- Nie dziwię się temu. Dwukrotny premier, szef Rady Europejskiej, który wygrał z PiS 27:1. Przyjdą nie tylko ludzie z PO. Z tego, co wiem, pomysł przywitania wyszedł od Krystyny Jandy, podobnie jak "czarnego protestu".
- Myśleliście, żeby rozdąć to powitanie do jakiegoś większego happeningu? Kiedy lord Mountbatten został wicekrólem Indii, była parada słoni...
- Bez przesady, to jest ludzki odruch. Przyjdą ci, którzy chcą, bez przymusu.
- Pytam o słonie, bo z tej demonstracji może wyjść cyrk. KOD z jakąś drugą organizacją już się kłóci o miejsce na chodniku.
- A oni już tam stoją?!
- Chyba zgłosili to samo miejsce. Może to powitanie to jednak zły pomysł?
- Uważam, że dobry. Kiedyś była taka śmieszna sytuacja, kiedy premier Tusk został szefem Rady Europejskiej i poszedł do Tomasza Lisa...
- Pamiętam! Zaintonowała pani "Sto lat", zabierając ze sobą do studia innych śpiewaków z PO. Komentowano to złośliwie.
- Widocznie coś w tym było, skoro nawet młodzieżówka Prawa i Sprawiedliwości wstała i zaczęła śpiewać "Sto lat"!
- Może oni akurat "sto lat za kratkami".
- Dobrze słyszałam, co śpiewali!
- Po tamtym programie powiedziała pani, że "wejście Donalda Tuska było na tyle wzruszającym momentem, że zaczęłam śpiewać, a reszta za mną". Partyjny przywódca w demokratycznym kraju powinien budzić w podwładnych aż taką podnietę?
- Nie wydaje mi się, żeby to była przesadna podnieta...
- Zastanawiam się na widok ilu osób zacząłbym spontanicznie śpiewać. Chyba nikt mi nie przyszedł do głowy.
- To była zupełnie wyjątkowa chwila. Polak zasiadł na tak wysokim politycznym stanowisku. To powinno cieszyć nas wszystkich.
- To tylko urzędnicze stanowisko. Większym osiągnięciem było dwukrotne wygranie wyborów.
- O nie, niech pan tego nie umniejsza. Dodam tylko, że Donald Tusk wygrał z PiS dziewięciokrotnie!
- Myśli pani, że na widok van Rompuya w Belgii też śpiewano?
- Nie znam kariery van Rompuya, ale Tusk jest jednak wyjątkową postacią w polskiej polityce. Mam do niego sentyment, bo odkąd zaczęłam się interesować polityką, był premierem. Pamiętam Polskę sprzed jego rządów i pod koniec. Nasz kraj się bardzo zmienił. "Polska w budowie" to nie było tylko hasło. To, że mogę pojechać szybką autostradą na drugi koniec kraju, są centra kultury... Skok cywilizacyjny to jednak polityka Tuska. Mamy co mu zawdzięczać.
- Grzegorz Schetyna przyjdzie powitać Tuska?
- Chyba był zainteresowany, ale nie wiem, na czym stanęło.
- Powinien? Premier Szydło, wracającą ze szczytu UE, powitał prezes Kaczyński. Z bukietem!
- Wtedy PiS zorganizował pikietę partyjną, a jutrzejsze wydarzenie to inicjatywa oddolna. Wiem, że Tusk i Schetyna widują się częściej niż inni politycy. Ostatnio Schetyna wspierał Tuska przed szczytem UE.
- Myśli pani, że powitałby go szczerze? Tusk go publicznie upokarzał. Pamiętam taką scenę, jak wyrzucał go z władz partii. Tusk noga na nogę, w otoczeniu kierownictwa, a Schetyna coś w stylu: "Donald, nie wyrzucaj, jest dla nas obu miejsce w PO"...
- Ja tego wystąpienia nie pamiętam...
- Jestem za to pewien, że Schetyna pamięta.
- Jeśli wszyscy politycy mieliby się obrażać na siebie za jakieś zaszłości, to nikt by się w Sejmie do nikogo nie odzywał. Były różnice zdań, ale sytuacja w Polsce się zmieniła i nie wierzę, żeby to jeszcze miało znaczenie. Pozycja Schetyny jako lidera PO jest niezagrożona, nie ma powodu do stresów.