O postawieniu spółek medialnych w stan likwidacji i wprowadzeniu tym samym nowych władz i nowych porządków, mówiło się na długo przed wyborami. Początkowo premier Donald Tusk (66 l.) zdecydował się na realizację, rękami ministra Bartłomieja Sienkiewicza (62 l.), innego wariantu. Ostatecznie i tak stanęło na likwidacji, która oznaczać ma restrukturyzację. - Uważam, że mamy do czynienia z próbą ratowania mediów publicznych – mówi Bogdan Zdrojewski z PO, przewodniczący Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Innego zdania jest Krzysztof Czabański (75 l.), który zarówno zmianę władz TVP, PR i PAP sprzed tygodnia, jak i stan likwidacji, nazywa bezprawiem. - To skutkuje wygaszaniem pewnych ich działalności. Już pierwsze analizy mówią o trzech miliardach złotych strat w telewizji publicznej i 100 milionach w przypadku PAP – wylicza przewodniczący Rady Mediów Narodowych. Czabański liczy na to, że zmiany zostaną powstrzymane przez sąd. - Sam proces likwidacji musi być przecież zarejestrowany w sądzie i dopiero od tego momentu działają rygory związane z likwidacją - twierdzi szef RMN.
Roman Giertych (52 l.) spodziewa się innego rozstrzygnięcia. - Krajowy Rejestr Sądowy wpisze nowego likwidatora i on będzie zarządem - twierdzi poseł KO. Tymczasem Paweł Kukiz (60 l.) szuka salomonowego rozwiązania sporu i proponuje podział medialnych łupów. - TVP1 dla władzy, a TVP2 dla PiS. Tak zróbmy, jeśli nie ma innego wyjścia – radzi lider koła Kukiz’15.