Taki był mniej więcej wydźwięk większości materiałów, które ukazały się po publikacji "Super Expressu" na temat jego spotkania z partyjnymi buntownikami i oświadczeniu europosła w TVN24, że kablem nie będzie i nie zdradzi, o czym prywatnie rozmawiał z przyjaciółmi.
Patrz też: Michał Kamiński: PiS chciało zrobić ze mnie kabla
Oprócz dziesiątków komentarzy wychwalających twardy kręgosłup moralny europosła i potępiających tajemniczego rozmówcę, który rzekomo miał go namawiać do czynów niecnych, mogliśmy obejrzeć na poły hagiograficzne materiały filmowe o najnowszym bohaterze mediów. Hagiografia, jak to hagiografia, z prawdą i obiektywizmem ma dość luźny związek. Nic więc dziwnego, że z biografii Michała Kamińskiego, tak ochoczo teraz przypominanej, wyparowały dość liczne wątki.
Czy ktoś pamięta, jak europoseł bohater jeździł przed laty do Jedwabnego, by protestować przeciwko przepraszaniu Żydów w imieniu całego narodu za ten mord? A może ktoś pamięta, jak będąc rzecznikiem Katolickiego Komitetu Wyborczego "Ojczyzna" (główną siłą komitetu było ZChN) przekonywał, że: "Przybysze ze Wschodu przywożą tyfus, malarię i inne choroby, a ich tania siła robocza wypiera polskich pracowników". Później była jeszcze barwna eskapada do byłego dyktatora Chile Augusto Pinocheta. Tak, to było lata temu. Ale nie dalej jak rok temu współczesny bohater mediów widząc, że prezydent Lech Kaczyński nie ma najmniejszych szans na reelekcję, bez mrugnięcia okiem porzuca jego kancelarię (nomen omen, ku ogromnej radości jej pracowników) i wybiera mandat europosła. Fantastyczna i bezpieczna fucha. Przez 5 lat 35 tys. zł miesięcznych zarobków, do tego diety (1200 zł za jeden dzień posiedzenia), zwrot kosztów podróży i zagwarantowana emerytura (po jednej kadencji to aż ok. 5500 zł).
Patrz też: Kluzik-Rostkowska i Jakubiak tworzą nową partię? ZDJĘCIA
Michał Kamiński w polityce jest od lat, więc doskonale zna panujące w niej reguły. Utalentowany, inteligentny i błyskotliwy. Ale też twardy, bezwzględny dla rywali i potrafiący zadbać o swoje interesy. Jakoś nie mogę wykrzesać z siebie ani krzty żalu, że teraz dostaje politycznego kopa. Nawet jeżeli to kop krwawego Jarka i przebiegłego Zbyszka.