Od paru lat dowiaduję się o kolejnych aferach PiS-menów – co tydzień nowa – i ja to rozumiem: przez osiem lat pościli, to teraz „musieli” się nakraść. Złodziejstwo jest złem – ale jest przynajmniej logiczne.
Rozumiem też, że wyborcy PiS to ludzie przekupieni a to 500+, a to 13.tą emeryturą, a to stówką do każdej świnki, I na wszystkie złodziejstwa swoich wybrańców przymykają oko. „Kradną – OK – ale przynajmniej z nami się dzielą!”
Przez te parę lat Polską rządzi coraz większa głupota – i ja to rozumiem: jest d***kracja, rządzi (tfu!) większość, a głupich jest więcej niż mądrych. Co prawda myślałem, ze nikogo głupszego od pewnej ministerki spraw zagranicznych PiS już na składzie nie ma. I pomyliłem się: mieli jeszcze p. Annę Zalewską (dawniej ministerka oświaty, obecnie CEP).
Jednak te wszystkie afery mogę doskonale zrozumieć. Potrafię też zrozumieć, jak myśli idiotka. Natomiast tego, co zrobiła p. Zalewska po prostu ZROZUMIEĆ NIE POTRAFIĘ.
Ja myślę systemowo. Rok temu w Polsce była pewna liczba uczniów i pewna liczba sal szkolnych. Ci uczniowie w tych salach jakoś się mieścili. Obecnie sal jest tyle samo, a liczba uczniów też jest mniej-więcej taka sama.
Więc JAK, do jasnej cholery, doszło do tego, że obecnie uczniowie nie mieszczą się w klasach, a moje dzieci chodzą w kratkę: a to na 8.mą, a to na 11.tą, a to na 13.tą?
Pierwsze podejrzenie: szkołom pozabierano sale lekcyjne i zamieniono na pokoje biurowe dla urzędników, którzy przyznają te 500++ itd. Ale nie!
W takim razie jeśli w jakichś szkołach brakuje sal, to w innych szkołach musiały powstać pustostany. Zatem – przynajmniej w większych miastach – wystarczy by np. liceum wynajęło od szkoły podstawowej kilka sal – i po problemie.
Jak to był ujął śp. Stefan Kisielewski: „Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się problemy... nie znane w żadnym innym ustroju!”. Otóż tu tego „problemu” rozwiązać nie można. No: nie można – i już.
Podejrzewam, że w Ministerstwie „Edukacji Narodowej” liceami zarządza inny departament, a podstawówkami inny – i dyrektorzy nie potrafią się dogadać.
Rozwiaząnie jest jedno, bardzo proste: zlikwidować MEN, urzędników i kuratorów poslać na grzybki, sprywatyzowac szkolnictwo – i, aby każdego było stać na szkołę, wprowadzić bon edukacyjny.
I tyle.