Swym kandydowaniem wywołał nie lada zamieszanie. Miał nadzieję na to, że w drugiej turze zmierzy się z Andrzejem Dudą. - Wierzę, że do niedzieli zrobimy ten efekt, o który nam chodzi, czyli duże dwadzieścia kilka punktów, które pozwolą mi się minąć z Rafałem Trzaskowskim i wejść do drugiej tury (…) Już dziś wszystkie sondaże pokazują, że mam największe szanse wygrać z Andrzejem Dudą w drugiej turze – przekonywał kilka dni przed wyborami. Tak się jednak nie stało. Hołownia wedle wstępnych danych zdobył tylko 13,3 procent. Jak na to zareagował?
ZOBACZ TEŻ: ZOBACZ TEŻ: Wyniki exit poll. Wybory prezydenckie na żywo
- Czy to jest wynik moich marzeń? Tak! 6 miesięcy temu nikt się nie spodziewał, że to możliwe. Przekonaliśmy 2,5 mln ludzi - podkreślał w przemówieniu. Mimo to, uśmiech nie zagościł na jego twarzy. - To też nie do końca wynik moich marzeń, bo czekają nas kolejne lata wojny polsko-polskiej. Znowu będzie dorzynanie się nawzajem. Druga rzecz, to wynik mojego głównego kontrkandydata. Może niepokoić. Dziękuję moim kontrkandydatom - podkreślał chwilę później. - Jestem w stanie stanąć na czele ruchu, który nas poprowadzi dalej. Pójdziemy dalej, położymy na stole tematy dla nas istotne - powiedział. - Partii nie będziemy tworzyć tak długo jak to konieczne. Myślę, że na tę chwilę stowarzyszenie będzie dobrym rozwiązaniem - mówił później w rozmowie z TVN24. Nie chciał jednak zdradzić, czy wystartuje w wyborach parlamentarnych. - Ja nie wiem, co będzie za miesiąc, a co dopiero za 3 lata - powiedział.
- Pierwszym naszym krokiem będzie spotkanie z koordynaorami i z nimi skonsultuję, co zrobimy przed II turą. Nie wystąpimy i nie poprzemy w całości tego, czy drugiego kandydata - zapowiedział, nawiązując do dywagacji, komu przekaże poparcie.