Nie pozwólmy Niemcom zakłamać historii

2009-03-04 3:00

To, że Niemcy próbują zakłamać historię, jest faktem. Robią to po swojemu, czyli metodycznie i z uporem. Na pierwszej linii frontu ustawili Erikę Steinbach, szefową Związku Wypędzonych. Kłamstwo leży u samych podstaw jej działalności: bo żadna z niej wypędzona.

Urodziła się w Rumi w 1943, w okupowanej przez faszystów Polsce, gdzie jej ojciec był nazistowskim żołnierzem. Potem, kiedy Hitlerowi załamał się plan podboju świata, razem z innymi "nadludźmi" musiała się z Polski wynosić. Ot, wypędzona i skrzywdzona przez złych Polaków, których wina polegała jedynie na tym, że nie wszyscy dali się zabić. Oto próbka historii według Niemców.

Swoją karierę polityczną pani Steinbach budowała na przykład na stwierdzeniach, że powojenne granice z Polską są złe. Czyli co? Trzeba odzyskać stracone ziemie? Militarnie?

Oczywiście moje generalizowanie, że Niemcy zakłamują historię, jest na szczęście tylko publicystycznym uogólnieniem, bo to właśnie niemiecki "Der Spiegel" wyciągnął na jaw informację, że Związek Wypędzonych tworzyli w dużej mierze naziści. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że poprzednik Steinbach na stołku szefa Związku Wypędzonych, niejaki Hans Krüger, był hitlerowcem z krwi i kości i w czasie II wojny światowej skazywał Polaków na śmierć. Steinbach nigdy nie odcięła się od tych korzeni, tłumacząc równie idiotycznie, co bezczelnie, że jej organizacja nie ma pieniędzy na weryfikację przeszłości jej członków.

Jeśli więc teraz Niemcy chcą, żeby Steibach zasiadała w międzynarodowej radzie fundacji poświęconej wypędzeniom, to niech nie oczekują od Polaków przyklaśnięcia. Nie byłoby niegodziwości popełnianych na Niemcach, gdyby nie wojna wywołana przez Niemców. Tego zakłamać nie uda się nawet pani Steinbach.