Nie możemy Gruzji zostawić samej

2008-08-11 5:00

Specjalnie dla "Super Expressu" znawca Kaukazu Południowego i Północnego opowiada o genezie i przyszłości konfliktu zbrojnego między Gruzją a Rosją

Za czasów Związku Sowieckiego Osetia Południowa (oraz Abchazja i Adżaria) miały status autonomiczny w ramach Gruzińskiej Republiki Sowieckiej. Na początku lat 90. XX w., gdy ZSRR rozpadał się, Osetia Południowa i Abchazja podjęły walkę o "wyjście" z Gruzji. Osetia Południowa pragnęła połączyć się z Osetią Północną, która stanowi część Federacji Rosyjskiej. Abchazja chciała niepodległości, ale też dopuszczała przyłączenie się do Rosji.

W wyniku dwóch wojen Osetia Południowa i Abchazja oddzieliły się od Gruzji, ale zamierzonych celów nie osiągnęły. Utworzyły parapaństwa - separatystyczne republiki posiadające własne władze, siły zbrojne, flagi i herby, ale nieuznane przez żadne państwo na świecie, nawet przez Rosję (która zachowała tam jednak bardzo duże wpływy i udzielała parapaństwom znacznej pomocy, także militarnej).

W rejonach konfliktu pojawiły się siły pokojowe. W Osetii Południowej były to 3 bataliony: rosyjski, gruziński i południowoosetyjski. Stan zawieszenia trwał przez dziesięć lat.

Co zrobił Saakaszwili?

Prezydent Saakaszwili, który objął władzę w 2004 r., podjął próbę reintegracji kraju: doprowadził do utworzenia progruzińskiego rządu Osetii Południowej (alternatywnego wobec Cchinwali - stolicy Osetii Płd.) i ustanowił gruzińską administrację w Wąwozie Kodori (część Abchazji niekontrolowana przez separatystyczne władze w Suchumi - stolicy Abchazji). W odpowiedzi Moskwa rozpoczęła akcję nadawania mieszkańcom parapaństw rosyjskiego obywatelstwa, zaś relacje gruzińsko-rosyjskie uległy znacznemu ochłodzeniu. Szacuje się, że rosyjskie paszporty posiada około 80 proc. ludności Osetii Południowej i Abchazji. Gdy Rosjanie deklarują, że wkraczają do Osetii Południowej, aby chronić własnych obywateli, mają na myśli właśnie te osoby.

Co się stało po Kosowie?

Wiosną tego roku Rosja zacieśniła kontakty z separatystycznymi republikami:

wycofała się z formalnej ekonomicznej blokady Abchazji, przywódcy parapaństw zaczęli gościć w Moskwie, a wysocy rosyjscy politycy zaczęli publicznie zastanawiać się, czy Rosja nie powinna uznać niepodległości obu republik. Doprowadziło to do wzrostu napięcia.

Nie ulega wątpliwości, że rosyjska aktywność była odpowiedzią na ogłoszenie niepodległości przez Kosowo i uznanie nowego państwa przez Zachód. Moskwa była temu zdecydowanie przeciwna. Kreml nie chciał także, aby Gruzja stała się członkiem NATO. Na szczycie Sojuszu w Bukareszcie Gruzja i Ukraina otrzymały obietnicę, że do końca tego roku zapadnie decyzja, czy kraje te otrzymają zaproszenie do członkostwa. Moskwa zapowiadała, że zrobi wszystko, aby do tego nie dopuścić (jedną z przeszkód na drodze do akcesu była obecność nierozwiązanych konfliktów w Gruzji).

Dlaczego Gruzja weszła do Osetii?

Dlaczego Gruzja zdecydowała się wejść 8 sierpnia do Osetii? W jakiś sposób została sprowokowana. Od początku miesiąca gruzińskie pozycje były systematycznie ostrzeliwane z terenów kontrolowanych przez separatystów. Władze musiały coś zrobić, aby nie zostać oskarżone przez własnych obywateli o bezczynność. Gruziński plan zapewne zakładał wariant wojny błyskawicznej: opanowanie w ciągu doby czy dwóch Cchinwali oraz ważnych punktów w republice (w tym drogi i tunelu łączącego ją z Osetią Północną - aby utrudnić interwencję Rosji). Następnie Tbilisi ogłosiłoby zawieszenie broni i rozmowy na temat statusu Osetii w ramach Gruzji. Rosjanie byliby postawieni przed faktem dokonanym.

Co się jeszcze wydarzy?

poza obronę własnych obywateli nie pozostawia złudzeń, że Kreml zamierza dać niepokornemu sąsiadowi nauczkę. Jeżeli celem Kremla jest rzeczywiście - jak uważają gruzińscy komentatorzy - obalenie Saakaszwilego i ustanowienie w Tbilisi prorosyjskich władz, możemy mieć do czynienia z długotrwałą wojną i okupacją Gruzji. Jeżeli Rosjanie zadowolą się pełną kontrolą nad Osetią Południową - i, w konsekwencji, Abchazją - Gruzja w dającej się przewidzieć przyszłości może pożegnać się z przywróceniem integralności terytorialnej. Nie jest wykluczone uznanie parapaństw przez Rosję. Społeczność międzynarodowa powinna wywrzeć na Rosję nacisk, aby nie spełnił się wariant pierwszy. Dobrego rozwiązania dla Gruzji w tej sytuacji nie widać. Można mówić najwyżej o minimalizowaniu strat.

Wojciech Górecki

Autor jest ekspertem Ośrodka Studiów Wschodnich, były ambasador RP w Baku. Ma 38 lat.