„Super Express”: Mówi się, że leki w Polsce są jednymi z tańszych w Europie. Jednak zestawiając ich ceny z pensjami i wysokością emerytur, okazuje się, że stale rosnące ceny medykamentów spędzają sen z powiek Polaków. Wielu z nich nie wykupuje recept, bo nie ma na to środków. Czemu tak jest?
Katarzyna Lubnauer: Pani redaktor, każdy z nas wielokrotnie widział, że ludzie odchodzą z kwitkiem z apteki, bo nie stać ich na to, aby zrealizować receptę lub kupić potrzebne medykamenty. Biorąc pod uwagę, że leki kupują zazwyczaj osoby starsze lub schorowane, to ich cena ma zasadnicze znaczenie. Emeryci i renciści to grupa osób, które mają stosunkowo niskie świadczenia. Nie możemy doprowadzić do tego, aby emeryci nie mieli środków na to, by wykupić leki. Emerytury są bardzo niskie. Niższe w stosunku do średniej płacy niż w 2015 r. A w czasie inflacji, drożyzny PiS życie jest coraz droższe. Przy tej okazji warto poruszyć jeszcze jedną kwestię.
Jaką?
Czasem w aptekach nie ma leków. Wówczas jedyną szansą na to, aby zrealizować receptę, jest wykupienie zamiennika. W tym przypadku także pojawia się problem. Mianowicie zamienniki często są droższe. Albo nie są refundowane. Wtedy okazuje się, że za lek płacimy pełną cenę.
Mówiąc o realizacji recept, trzeba wziąć pod uwagę, że w sytuacji, gdy ludzi nie stać na kupno medykamentów, może dochodzić do pogarszania ich stanu zdrowia.
Owszem. Jeśli część osób, które chorują, nie będzie przyjmowała regularnie leków, to może się okazać, że ich stan zdrowia się pogorszy. Osoby, które przyjmują leki np. na cukrzycę, muszą mieć stały dostęp do potrzebnych medykamentów. Jeśli cukrzycy nie wykupią swoich recept, a choroba będzie się pogłębiać, to może dojść nawet do amputacji kończyny czy ślepoty. To bardzo niebezpieczne. Dlatego raz jeszcze podkreślę, że jeśli nie ma danego leku, to powinien być zamiennik, ale nie może być on drogi. Powinien być też refundowany.
Słychać głosy, że Europa uzależniła się od produkcji leków spoza kontynentu. Co w sytuacji, gdy dojdzie do przerwania łańcucha dostaw i będzie problem z dostępnością leków? Może da się to jakoś rozwiązać?
Bardzo dużo leków jest importowanych m.in. z Indii czy Chin. Jest jednak pomysł, aby państwa UE uniezależniły się od produkcji spoza Europy. Przy okazji pandemii koronawirusa pomysł, aby wypracować mechanizmy dotyczące produkcji leków w UE, zaczął być poważnie rozważany. Kwestia wspólnej polityki europejskiej w kontekście leków jest bardzo ważna.
Dramat pacjentów z chorobami nerek. "Gdyby nie pomoc męża, nie miałabym dializ!"
Polska nie jest w stanie zabezpieczyć obywateli pod kątem leków?
Nie jesteśmy w stanie produkować wszystkich leków w Polsce. Jednak wypracowując wspólny front z UE w tym zakresie, możemy poprawić nasze bezpieczeństwo lekowe. Będąc w UE, mamy dużo większe możliwości. Myślę, że rząd powinien działać w tej kwestii. Wracając jednak do pytania. Kwestia wycen leków ma duże znaczenie w tej sprawie. Zamawiając leki, rząd mógłby dopłacić nawet więcej do leków produkowanych w Polsce, aby zyskać bezpieczeństwo lekowe i uniezależnić się od importu z Azji. Pandemia pokazała, jak zawodne jest takie źródło, gdy następuje kryzys zdrowotny. Warto w tych kwestiach prowadzić mądrą politykę wewnątrz kraju i w UE. Zdrowie jest w końcu najważniejsze. Szkoda też, że mimo niewykorzystania środków z Funduszu Medycznego tak wielu chorych musi zbierać na zaawansowane terapie i najnowocześniejsze leki w zbiórkach internetowych. Polska powinna przestać być krajem zbierającym na Zrzutce.pl. Leczenie, szczególnie dzieci, to zadanie państwa, a nie darczyńców z internetu.
Rozmawiała Sandra Skibniewska